Kiosk - kup onlineKiosk - Ladnydom.pl

Żagiel Libeskinda: brzydki czy ekstrawagancki?

red

Patryk Dominik Zaremba z Forum Rozwoju Warszawy uważa, że elewacja Żagla wcale nie jest brzydka, lecz ekstrawagancka i zachwala realizację słynnego architekta

Michał Wojtczuk, dziennikarz Gazety Stołecznej, który niedawno mocno skrytykował warszawską realizację Daniela Libeskinda, doczekał się odpowiedzi pióra Patryka D. Zaremby z Forum Rozwoju Warszawy. Autor polemiki twierdzi, że wieżowiec Złota 44 w założeniu miał szokować i wzbudzać skrajne emocje:

Mamy inwestorów odważnych, którzy sięgają po nazwiska znanych projektantów. Dlatego Warszawa doczekała się szokującego brutalizmu Złotej 44, epatującej finezyjnym żaglem i ekstrawagancką biało-błękitną elewacją.

Wiele rozgrywek piłkarskich podczas Euro 2012 pokazało, jak bardzo początek czy nawet koniec pierwszej połowy mogą zamieszać w głowie i dać złudną pewność wyniku. Z oceną meczu warto zawsze poczekać do końca. Tak jak z oceną powstającego gmachu przy Złotej 44.

Każdy ma prawo do własnych opinii. Każdy inaczej postrzega rzeczywistość, ma inne oczekiwania i architektoniczne preferencje. Elewacja wieżowca Liebeskinda może rozczarowywać jednych tak samo, jak oczarowywać innych. Nie mogę zgodzić się z opinią [Michała Wojtczuka, który napisał, że elewacja Żagla Libeskinda jest brzydka oraz że powinien stać przy którejś z głównych ulic, a nie w drugiej linii zabudowy] dotyczącą kontekstu urbanistycznego wieżowca. Zlokalizowany jest w najlepszym w stolicy rejonie do budowy tak wysokich obiektów - w kwartale projektowanego już w latach 70. zachodniego centrum Warszawy, nieopodal dominującego nad panoramą Pałacu Kultury. Lokalizacja w drugim szeregu, za budynkiem mieszkalnym, pozytywnie wpływa na odbiór wieżowców - nie stoją one jak w angielskim ogrodzie, pod sznurek, tylko tworzą dynamiczną kompozycję. Złota 44 nie jest obiektem użyteczności publicznej jak biurowiec czy hotel, który wymagałby reprezentacyjnego podjazdu od głównej ulicy, tylko budynkiem mieszkalnym. Wieża posadowiona jest na podium o tzw. warszawskiej wysokości, czyli przedwojennej zabudowy - ok. 30 m, korespondującej z sąsiednimi nielicznymi kamienicami. Bryła jest bardzo dobrze widoczna w panoramie miasta, jednocześnie skrywając się intrygująco za wieżowcem Skylight w widoku z ul. Emilii Plater. Usytuowanie wejścia od strony Złotej podnosi jej rangę - w tym rejonie jest to bardzo istotne, szczególnie przy mizernej elewacji Złotych Tarasów.

Głównym "winowajcą" zamieszania jest autor projektu - architekt Daniel Libeskind. Żeby dobrze ocenić architekturę Złotej 44, za kryteria trzeba przyjąć cechy reprezentowane przez styl architektoniczny tego projektanta - dekonstruktywizm. Jest on nawiązaniem do postmodernizmu i jego kontynuacją oraz charakteryzuje się kształtowaniem bryły zaburzającym układ konstrukcyjny (w Złotej 44: pochyłe słupy, które w innych budynkach są pionowe) oraz niestandardowym traktowaniem elewacji, często krytej w formie płaszczyzn szkła lub metalu (w Złotej 44: szklane i aluminiowe pasy okien i paneli).

Doczekaliśmy się inwestorów na tyle odważnych, by sięgnąć po nazwiska znanych projektantów. Za nimi idzie pewność, że architektura będzie na wysokim poziomie. Warszawa doczekała się szklanego postmodernizmu sławnej amerykańskiej pracowni Skidmore Owings Marill w budynku Rondo 1, charakteryzującym się uwidocznionymi elementami konstrukcji i podniebnymi, kilkukondygnacyjnymi atriami z zielenią, szklanego modernizmu Helmutha Jahna w budowanym Cosmopolitanie, jak również szokującego brutalizmu Złotej 44, epatującej finezyjnym żaglem i ekstrawagancką biało-błękitną, prążkowaną elewacją.

W końcu nastał prawdziwy architektoniczny pluralizm i przyszła pora oswajać się z nowymi inwestycjami, które - szokując, jednocześnie uczą, że prawdziwa architektura jest namiętnością rozpalającą emocje tak jak niejeden piłkarski mecz.

Każdy ma prawo do własnych opinii. Każdy inaczej postrzega rzeczywistość, ma inne oczekiwania i architektoniczne preferencje. Elewacja wieżowca Liebeskinda może rozczarowywać jednych tak samo, jak oczarowywać innych. Nie mogę zgodzić się z opinią [Michała Wojtczuka, który napisał, że elewacja Żagla Libeskinda jest brzydka oraz że powinien stać przy którejś z głównych ulic, a nie w drugiej linii zabudowy] dotyczącą kontekstu urbanistycznego wieżowca. Zlokalizowany jest w najlepszym w stolicy rejonie do budowy tak wysokich obiektów - w kwartale projektowanego już w latach 70. zachodniego centrum Warszawy, nieopodal dominującego nad panoramą Pałacu Kultury. Lokalizacja w drugim szeregu, za budynkiem mieszkalnym, pozytywnie wpływa na odbiór wieżowców - nie stoją one jak w angielskim ogrodzie, pod sznurek, tylko tworzą dynamiczną kompozycję. Złota 44 nie jest obiektem użyteczności publicznej jak biurowiec czy hotel, który wymagałby reprezentacyjnego podjazdu od głównej ulicy, tylko budynkiem mieszkalnym. Wieża posadowiona jest na podium o tzw. warszawskiej wysokości, czyli przedwojennej zabudowy - ok. 30 m, korespondującej z sąsiednimi nielicznymi kamienicami. Bryła jest bardzo dobrze widoczna w panoramie miasta, jednocześnie skrywając się intrygująco za wieżowcem Skylight w widoku z ul. Emilii Plater. Usytuowanie wejścia od strony Złotej podnosi jej rangę - w tym rejonie jest to bardzo istotne, szczególnie przy mizernej elewacji Złotych Tarasów.

Głównym "winowajcą" zamieszania jest autor projektu - architekt Daniel Libeskind. Żeby dobrze ocenić architekturę Złotej 44, za kryteria trzeba przyjąć cechy reprezentowane przez styl architektoniczny tego projektanta - dekonstruktywizm. Jest on nawiązaniem do postmodernizmu i jego kontynuacją oraz charakteryzuje się kształtowaniem bryły zaburzającym układ konstrukcyjny (w Złotej 44: pochyłe słupy, które w innych budynkach są pionowe) oraz niestandardowym traktowaniem elewacji, często krytej w formie płaszczyzn szkła lub metalu (w Złotej 44: szklane i aluminiowe pasy okien i paneli).

Doczekaliśmy się inwestorów na tyle odważnych, by sięgnąć po nazwiska znanych projektantów. Za nimi idzie pewność, że architektura będzie na wysokim poziomie. Warszawa doczekała się szklanego postmodernizmu sławnej amerykańskiej pracowni Skidmore Owings Marill w budynku Rondo 1, charakteryzującym się uwidocznionymi elementami konstrukcji i podniebnymi, kilkukondygnacyjnymi atriami z zielenią, szklanego modernizmu Helmutha Jahna w budowanym Cosmopolitanie, jak również szokującego brutalizmu Złotej 44, epatującej finezyjnym żaglem i ekstrawagancką biało-błękitną, prążkowaną elewacją.

W końcu nastał prawdziwy architektoniczny pluralizm i przyszła pora oswajać się z nowymi inwestycjami, które - szokując, jednocześnie uczą, że prawdziwa architektura jest namiętnością rozpalającą emocje tak jak niejeden piłkarski mecz.
    Więcej o:

Skomentuj:

Żagiel Libeskinda: brzydki czy ekstrawagancki?