Kiosk - kup onlineKiosk - Ladnydom.pl

Jak uratować Solpol? [List otwarty]

Wojciech Miller, Paweł Mikołajczak

"Na to pytanie mogą odpowiedzieć jedynie architekci" - piszą w liście otwartym założyciele wrocławskiej pracowni ARMMs.

Dyskusja o kontrowersyjnej postmodernistycznej ikonie lat 90 trwa. Głos w tej sprawie zabrali architekci Wojciech Miller i Paweł Mikołajczak z pracowni ARMMs, którzy w liście przesłanym do wrocławskiej Gazety Wyborczej przedstawili swoje stanowisko:

Lata 90. to okres wielkich sprzeczności i kontrastów. Dziwny i intrygujący czas w historii Polski - niedawne echa komunizmu, pierwsze powiewy wolności, otwarcie na świat, który w jednym momencie nabrał kolorów - monochromatyzm nasycił się feerią barw. To też okres wielkich fortun, spektakularnych porażek - swoisty "współczesny barok" ze swymi często tragicznymi kontrastami. Społeczeństwo zyskało nowe siły. W tych latach wszystko było inne, nowe, ekscytujące. Szarość lat 80. została gwałtownie zastąpiona nowością lat 90. - często jaskrawą, chaotyczną, nieporadną.

Architektura pełna kontrastów i ekstrawagancji

Budynkiem wpisującym się w kanon tamtych lat jest z pewnością Solpol - to jest bowiem architektura pełna kontrastów i ekstrawagancji. A także jeden z czołowych przedstawicieli polskiego postmodernizmu - budynek, w którym najlepiej krystalizują się cechy Polski lat 90. Krytyczne opinie, które są ostatnio kierowane pod adresem Solpolu, należałoby jednak poddać analizie, skonfrontować z rzetelną oceną przedstawiającą także zalety, a nie tylko wady.

Solpol jest budynkiem wpisującym się w ciąg ulicy Świdnickiej - jego bryła nie "szarpie", nie próbuje dominować, pozostawia swobodną drogę do interpretacji całej ulicy. Jest też ikoną postmodernizmu i "świadkiem" tamtych czasów. Był budynkiem nowym, kontrastowym jak na tamte lata - a chyba tylko takie obiekty i miejsca zjednują sobie wielkie rzesze adwersarzy.

Niewątpliwie wadą budynku są detale - często nieoddające całego ducha bryły, bardziej grające role drobnych postmodernistycznych sztukaterii. Materiały użyte do tego budynku stanowią również niebagatelny problem - po 20 latach widzimy, że czas odcisnął na nich swoje piętno, nie oszczędził ich, poważnie skonfrontował z pierwotną wersją projektową.

Czas płynie nieubłaganie - zarówno dla materiałów i ich kondycji, jak i dla stylu oraz ogólnie panującej mody. Solpol, choć tak ważny i być może jedyny wartościowy przedstawiciel postmodernizmu wrocławskiego, dzisiaj nie wpisuje się już we wrocławski szeroko rozpowszechniony modernizm. W dzisiejszej formie i funkcji nie przetrwał próby czasu.

Jak uratować Solpol?

Na to pytanie mogą odpowiedzieć jedynie architekci - ludzie, którzy balansują między funkcją a formą, kreatorzy nowych możliwości. Ostatnio najważniejszym argumentem właściciela jest niedostosowanie Solpolu do potrzeb współczesnych klientów centrów handlowych oraz nowoczesnego modelu życia, który wymaga dużych parkingów i sprawnej komunikacji.

Myli się tu niestety dwa pojęcia - centra handlowe z amerykańskiego punktu widzenia i tzw. domy towarowe, "departament store" rozpowszechnione w Niemczech i Anglii, których koronnym przykładem jest londyński dom Harrodsa czy berlińskie KaDeWe.

Centrum handlowe jest dostosowane do potrzeb ludzi zmotoryzowanych - amerykańskie duże odległości, zamiłowanie do motoryzacji, często peryferia miast. Tego typu galerie handlowe są już codziennością czasów powojennych. Domy handlowe były spuścizną XIX wieku w Europie - zawarte w zwartej zabudowie miast europejskich, blisko centrum, nastawione na klienta bogatego zamieszkującego śródmieście.

Solpol został zaprojektowany jako dom towarowy - chcący kontynuować tradycje (może nieudolnie) wrocławskich domów handlowych. Dzisiaj chce się ten obiekt wyburzyć i na jego miejscu postawić być może kolejny budynek mieszkalno-biurowo-usługowy.

Niestety, łatwiej jest burzyć niż modernizować, bowiem konstruktywne propozycje wymagają już głębszego przemyślenia. Proponujemy na nowo zdefiniować funkcję Solpolu, tak by nie wymagała dojazdu. W dzisiejszych czasach taki dom handlowy nie będzie przynosił zysków, ale jest ogromna liczba innych funkcji, które przyniosą nie tylko wymierne zyski, ale i pozostawią bryłę Solpolu w pierwotnym kształcie. Najważniejszą rzeczą jest przebudowa i modernizacja budynku, w tym również elewacji - bryła, która jest dobrze wpisana w pierzeję ul. Świdnickiej musi mieć gruntownie przemyślane detale i materiały. Solpol ma zostać, ale musi dostosować się do nieuniknionych zmian, które następują.

Z wielką makietą Wrocławia

Jedną z opcji jest stworzenie w tym budynku zintegrowanego centrum informacji miejskiej i regionalnej, centrum zakrojonego na szeroką skalę, które wykorzysta bardzo dobrą lokalizację budynku. Ulica Świdnicka jest najbardziej reprezentacyjnym i atrakcyjnym "dojściem" do wrocławskiego rynku. Centrum informacji nie tylko pomagałoby zagubionym turystom - w piwnicach mogłyby powstawać wydawnictwa poświęcone Wrocławiowi.

W Solpolu swoje miejsce znalazłaby makieta Wrocławia - przygotowana w przystępnej i nowoczesnej formie. Towarzystwo Miłośników Wrocławia przeniosłoby się do nowej siedziby - zyskałoby sale wykładowe, miejsca wystawowe oraz przestrzenie do performance, spotkań autorskich i rozmów panelowych. Dzięki temu Solpol po gruntownej przebudowie stałby się punktem odniesienia nie tylko dla ludzi odwiedzających nasze miasto, ale także centrum wiedzy o Wrocławiu dla jego mieszkańców.

W hołdzie Pomarańczowej Alternatywie

Kolejnym pomysłem architektów jest utworzenie tam muzeum Pomarańczowej Alternatywy - ruchu, który na stałe wpisał się w lata 80. we Wrocławiu. Upamiętniono by w ten sposób ludzi, którzy żartem i zabawą próbowali pokolorować smutne czasy lat 80., śmiechem i drwiną obalić komunizm.

Za tym pomysłem przemawiają dwa argumenty - pierwszym jest lokalizacja Solpolu, drugim jego styl. Lokalizacja na ulicy Świdnickiej jest wspaniała! To tam Pomarańczowa Alternatywa prowadziła większość swoich akcji - nie ma drugiego tak bardzo związanego z tym społecznym ruchem miejsca we Wrocławiu.

Centrum stolicy kultury

Trzeci pomysł jest bezpośrednio związany z nadchodzącym wielkim wydarzeniem dla Wrocławia - Stolicą Kultury 2016. Potrzeba nam miejsca spotkań, wymiany myśli, koordynacji wydarzeń kulturalnych oraz punktu na mapie Wrocławia, w którym spotykać się będą zarówno goście stolicy kultury, jak i wrocławscy artyści.

Solpol po modernizacji jest chyba jedną z najlepszych możliwych lokalizacji - bliskość rynku, bardzo dobra komunikacja, miejsce ulokowane na przecięciu szlaków turystycznych w naszym mieście. Do tego powierzchnie, które można zagospodarować na wiele sposobów - od prostej informacji dla przyjezdnych po sale do rozmów panelowych, kawiarnie, cyfrowe kapsuły kulturalne czy studia internetowej telewizji stolicy kultury.

Solpol stałby się czymś w rodzaju centrum festiwalowego. Stolica kultury trwa tylko albo aż jeden rok. Po tym czasie zmodernizowany Solpol stałby się miejscem działań twórczych, miejscem kontaktu z kulturą, ze sztuką.

Nie krytykujmy bez zastanowienia

Jest jedna rzecz, która smuci nas najbardziej - Solpol jest świadkiem historii początku lat 90. Podczas jego otwarcia na pierwszych ruchomych schodach jeździł prawie cały Wrocław, podczas reality show "Bar" przychodziły tłumy wielbicieli tego nowego formatu programowego. A dzisiaj to samo społeczeństwo, ci sami ludzie potrafią powiedzieć, że była to tandeta, choć jeszcze 20 lat temu uważali ten budynek za szczyt luksusu.

W tamtym okresie widzieliśmy w tym budynku zapowiedź czegoś nowego, ekscytującego. Musimy przyznać się do naszych dawnych emocji. Bez tego zakłamiemy drogę, z której przyszli wrocławianie, a przez to zgubimy się w drodze do przyszłości.

Wojciech Miller i Paweł Mikołajczak z pracowni architektonicznej ARMMs

źródło: wroclaw.gazeta.pl

    Więcej o:

Skomentuj:

Jak uratować Solpol? [List otwarty]