Ten polski pałac to ewenement na europejską skalę. Niestety, wkrótce może przestać istnieć
Pałac w Mojej Woli w powiecie ostrowskim to zabytek o unikalnym charakterze. W całej Europie znajduje się jedynie kilka niewielkich pawilonów o elewacji wykonanej z dębowej kory. W Polsce mamy prawdziwy pałac, który został ozdobiony korą dębu korkowego - mógłby być wspaniałą atrakcją turystyczną i powodem do dumy, tymczasem... popada w coraz większą ruinę. Z roku na rok jego stan techniczny pogarsza się i zaczyna budzić coraz większe obawy dotyczące przyszłości obiektu.
Pałac w Mojej Woli to utrzymany w stylu szwajcarskim myśliwski pałacyk z pierwszej połowy XIX wieku. O jego wyjątkowym charakterze decydują unikalne elewacje wykonane z kory dębu korkowego. To jedyny tego typu obiekt w Polsce i w porównaniu do naprawdę kilku niewielkich obiektów w całej Europie zaskakuje swoją dużą skalą. Mówi się, że w całej Europie istnieją jedynie dwa takie pałace, choć wszelkie źródła wymieniają jedynie polski pałac i kilka niewielkich pawilonów m.in w rzymskim Barbarini czy na berlińskiej Pawiej Wyspie. Jest więc spore prawdopodobieństwo, że polski zabytek to unikat. Jego stan budzi jednak coraz większy niepokój i jeśli sytuacja się nie zmieni, może wkrótce przestać istnieć.
Kora dębu pokrywająca ściany Pałacu w Mojej Woli była specjalnie importowana z Portugalii. Położony na terenie utrzymanego w stylu angielskim parku pałacyk, dzięki nietypowemu materiałowi elewacyjnemu, staje się elementem otaczającego krajobrazu, a całość tworzy niesamowity klimat.
Budynek ma za sobą długą i burzliwą historię. Zmieniali się jego właściciele, na początku XX wieku został rozbudowany - powstała murowana sześciokondygnacyjna wieża z tarasem widokowym oraz nowa część pałacu również obłożona dębową korą, tym razem jednak pochodzącą z polskich dębów. Z budynkiem wiążą się także historie wojenne - był miejscem szkolenia niemieckich dywersantów. Po wojnie - jak wiele zabytków - został upaństwowiony, a w jego drewnianych ścianach mieściło się pierwsze w Polsce żeńskie technikum, które kształciło leśników. Przeniesiono je w 1975 roku do Starego Sącza.
Do roku 1992 pozostawał w rękach Lasów Państwowych, potem stał się własnością gminy, a następnie został sprzedany prywatnemu właścicielowi.
Można się było spodziewać, że pałacyk odzyska dawny blask, stanie się wyjątkowym pensjonatem lub będzie świadczył inne usługi. Stało się inaczej. Prace naprawcze przerwano, a Wojewódzki Urząd Ochrony Zabytków rozpoczął starania, by właściciel przeprowadził prace zabezpieczające obiekt. Wydawane były kolejne decyzje. Nakładano grzywny - najpierw na pierwszego właściciela, potem na kolejnego. Postulowane prace nie były jednak wykonywane albo były przeprowadzane pobieżnie. Wszelkie zabezpieczenia szybko się rozpadały.
Obecny właściciel pałacu to spółka będąca w upadłości - szanse na wykonanie decyzji są stosunkowo niewielkie. Sprawa trafia do kolejnych instytucji, rozpatrywane są kolejne odwołania, a stan zabytku zaczyna się robić alarmujący. Jeśli nie ma stać się zupełną ruiną wymaga podjęcia pilnych prac remontowych. Czy jest jeszcze szansa na uratowanie zabytku?
O sprawach dotyczących pałacyku na bieżąco informuje facebookowa społeczność Ratujmy Pałacyk w Mojej Woli. Na stronie grupy znajdują się stanowisko Konserwatora Zabytków oraz zdjęcia i linki do stron o pałacu. Mamy nadzieję, że wspólnie uda się znaleźć rozwiązanie i ocalić pałacyk dla przyszłych pokoleń.
- Więcej o:
Nowa jakość w starych murach. Adaptacja zrujnowanej obory [METAMORFOZA]
Wrocławskie kamienice na Przedmieściu Świdnickim po renowacji [ZDJĘCIA]
Budynki - widma. Od lat stoją niedokończone i straszą swoim wyglądem [PRZEGLĄD]
Rozbudowa zabytkowego fortu. Muzeum ukryte pod ziemią
Pałac w Piszkowicach sprzedany! To druga szansa dla zabytku
Rusza remont siedziby Narodowego Banku Polskiego. Modernizacja zamiast nowego wieżowca
Rusza budowa czwartego etapu SOHO by Yareal na warszawskim Kamionku
Mauzoleum generała Józefa Bema w Tarnowie. Sarkofag 12 metrów nad ziemią