Kiosk - kup onlineKiosk - Ladnydom.pl

Mąka Sojka Architekci - wywiad

Piotr Borowczyk

Co najbardziej drażni architekta, czy dzięki kryzysowi powstaną lepsze projekty i w jakim kierunku rozwinie się architektura? Rozmowa z Maciejem Mąką i Radosławem Sojką, właścicielami pracowni architektonicznej Mąka Sojka Architekci.

Dlaczego architektura? Skąd pomysł na własną pracownię? Jakie były początki?

M.M.: Pomysł na własną pracownię powstał w czasie wspólnej pracy z Radkiem w latach 1996-98, byliśmy wtedy na ostatnich latach studiów na Wydziale Architektury Politechniki Warszawskiej. W roku 1999 zarejestrowaliśmy w urzędzie działalność gospodarczą, byliśmy wtedy przekonani, że odpowiedni moment do startu jest w okresie, kiedy rynek zaczął się rozwijać i powstawało coraz więcej nowych inwestycji; na rynku było trochę małych zleceń, które mogliśmy ogarnąć, pracując we dwójkę. W międzyczasie zdobywaliśmy doświadczenia i staż potrzebny do uprawnień, pracując u różnych architektów. W niedługim czasie po rozpoczęciu działań na własną rękę okazało się, że nasz optymizm ostudził szybko kryzys w budownictwie, który w naszym przypadku skończył się w połowie roku 2003. Stopniowo dzięki naszej determinacji w dążeniu do bycia na swoim udało się zdobyć pierwsze zlecenia - głównie z rynku mieszkaniowego. Staraliśmy się również, mimo ograniczonych możliwości finansowych, startować w konkursach. Część z nich zaowocowała realizacjami, a uzyskane w innych nagrody i wyróżnienia dają nam energię do dalszej pracy.

Jakie są plany na przyszłość?

M.M.: Nasze plany obecnie koncentrują się na utrzymaniu pracowni i przeprowadzeniu jej bez większych strat przez trudny okres dekoniunktury, z którym mamy obecnie do czynienia. Również mocniej niż do tej pory chcemy zaznaczyć naszą obecność, uczestnicząc w prestiżowych konkursach architektonicznych .

R.S.: Mamy nadzieję, iż sytuacja na rynku nieruchomości spowoduje, że realizować będziemy wprawdzie mniej, ale za to lepsze jakościowo obiekty.

Pracownia projektuje głównie w Warszawie. Dlaczego nie w innych miastach?

Rzeczywiście, pracownia do tej pory głównie realizowała projekty warszawskie, z małymi wyjątkami. Spowodowane to było potencjałem rynku warszawskiego, który generował dużą liczbę zleceń.

Jak oceniacie poziom warszawskiej architektury na przestrzeni ostatnich lat i na tle innych miast? Czy zmiany postępują w dobrym, czy w złym kierunku?

M.M.: Architektura jest moim zdaniem lepsza, powstają ciekawsze, bardziej frapujące projekty niż dotychczas. Problem Warszawy polega jednak na planowaniu przestrzennym, które jest piętą achillesową tego miasta. Brak planowania rodzi wiele przypadkowych decyzji determinujących "stawanie się architektury", co realnie przekłada się niestety na stwierdzenie, że w Warszawie panuje bałagan przestrzenny, pomimo całkiem niezłych nowo powstających domów.

R.S.: Niestety, mimo zwiększającej się liczby dobrych i interesujących projektów, liczba tych przerażających zwiększa się jeszcze szybciej. O tym, jaka jest naprawdę warszawska architektura, nie świadczą publikacje w pismach branżowych, tylko ogłoszenia w środowym wydaniu "Gazety Stołecznej". Mam wrażenie, iż na jeden dobry projekt powstaje coraz więcej złych.

Które nowe budynki w Warszawie się Panom podobają?

M.M.: Z tych o dużych gabarytach to wieżowiec Rondo I, z tych o mniejszej skali - biurowiec Rodan autorstwa p. Staniszkis przy ul. Puławskiej.

R.S.: Ciągle czekam. Jest kilka ciekawych nowych projektów, ale rzetelnie będzie można je ocenić kilka lat po zakończeniu realizacji.

Wieżowce krytykowane są często za to, że nie tworzą miejskiej przestrzeni. Są wyspami bez widocznego związku z miastem. Czy zgadzacie się z taką opinią?

M.M.: Dobrze zaprojektowany budynek, obojętnie, czy wieżowiec , czy budynek niższy, powinien funkcjonować w odpowiedniej relacji w miejscem, w którym się znajduje. Odpowiednia relacja to znaczy, że powinien wzbogać funkcjonalnie i estetycznie przestrzeń, którą wypełnia. Można podać szereg dobrych przykładów takiej symbiozy, jednym z nich jest siedziba Commerzbanku we Frankfurcie nad Menem autorstwa Normana Fostera .

R.S.: Prawidłowo usytuowany wieżowiec może urozmaicić przestrzeń miejską, być urbanistycznym "reperem" - punktem odniesienia ułatwiającym orientację w mieście. Umiejętnie zaprojektowany może stać się "landmarkiem", symbolem miejsca. Nie ma tutaj reguły, czy stanie on w zgrupowaniu innych budynków wysokich, czy samotnie. Bardzo interesującym przykładem może tu być Torre Agbar Jeana Nouvela . Stworzył nową jakość w nieciekawym (jak na Barcelonę) do tej pory miejscu. W skali miasta wytworzył niesamowite relacje przestrzenne, zaistniał w jego sylwecie. Jest bardzo prosty, lecz charakterystyczny - to bardzo dobra architektura . Niewątpliwie szkodliwe są "grube" budynki wysokie o za dużym rzucie kondygnacji - tyle że nie można już wtedy mówić o wieżowcu. W Warszawie mamy problem z Pałacem Kultury - nagromadzenie wieżowców wokół niego w innej sytuacji być może byłoby błędem, tutaj ma o tyle zbawienny wpływ, iż niweluje oddziaływanie daru ZSRR.

Co najbardziej drażni architekta?

M.M.: Mogę powiedzieć, co mnie najbardziej drażni. Wszędobylski tynk cienkowarstwowy na siatce.

Jaki powinien być idealny architekt?

M.M.: Cierpliwy

R.S.: Bezkompromisowy

Czy jest coś, co chcielibyście zaprojektować?

M.M.: Jest wiele takich projektów, ale jeżeli mamy mówić o jednym, to mamy nadzieję, że kiedyś zrealizujemy filharmonię.

W jakim kierunku pójdzie rozwój architektury?

M.M.: Ciekawe pytanie. Obserwując zmagania architektów na całym świecie, dochodzę do wniosku, że architektura jako profesja staje się coraz bardziej wielowątkowa i czasami bywa trudna do zdefiniowania, stąd brak wyraźnego do odczytania kierunku, w którym podąża.

R.S.: Kryzys światopoglądowy współczesnej cywilizacji prowadzi do relatywizmu estetycznego -podobać się może wszystko i każdy, nawet najbardziej mierny projekt może znaleźć swoich admiratorów. Brak systemu oceny wartości estetycznych jest tak samo groźny, jak brak wartości etycznych, ale problem ten nie dotyczy jedynie architektury, lecz całej współczesnej kultury. Do tego dochodzi brak autorytetów, do których osoby nieprzygotowane mogłyby się odwołać, czy wzorców, do których mogłyby aspirować. Kwestia kultury masowej, chęć schlebiania najniższym gustom występuje oczywiście i w innych dziedzinach. Mamy nadzieję, iż to, że budynki powstają na wiele lat i ich realizacja związana jest ze znacznymi kosztami, powodować będzie coraz mniej miejsca dla efemerycznych pomysłów i chwilowych mód. Wydaje mi się, że czas obchodzi się z nietrafionymi pomysłami na tyle okrutnie, iż dominować będą pewne rozwiązania ponadczasowe i racjonalne. Mam nadzieję, że jest w Polsce coraz mniej ludzi, którzy chcieliby mieć dom w stylu ?gargamel", elewację z seledynowego tynku kornik czy siding PCV. Biorąc pod uwagę wzrost prędkości i uciążliwości współczesnego życia, zgiełku cywilizacji, można się spodziewać, iż architektura poszukiwać będzie rozwiązań zbliżających człowieka do natury - która z czasem stawać się będzie wartością coraz bardziej poszukiwaną i reglamentowaną - a zarazem ograniczać swe środki wyrazu tak, aby nie dostarczać człowiekowi nadmiaru bodźców.

Paradoksalnie, czas kryzysu może być bardzo cenny dla architektury, bo da nam możliwość oceny z dystansu, które z trendów mają szansę się obronić i są warte kontynuacji i rozwijania, a które są bezwartościowe. Pomocny może być też wymiar ekonomiczny: inwestorzy i użytkownicy będą mogli ocenić, co warte było inwestowania, co zyskuje, a nie traci na wartości. Mam nadzieję, iż korzystnie wypadną tu rozwiązania solidne i trwałe.

Na zakończenie trzy krótkie pytania. Największy sukces, największa porażka, największe wyzwanie?

Nasz największy sukces to nasza marka. Największa porażka to niezrealizowane projekty . Największe wyzwanie to pozostać sobą i nie obniżać standardów.

 

Rozmawiał Piotr Borowczyk

źródło: Inwestor

    Więcej o:

Skomentuj:

Mąka Sojka Architekci - wywiad