Kiosk - kup onlineKiosk - Ladnydom.pl

Boom na średniowieczne zamki w Polsce

piosh

Nasz kraj znów jest wielkim placem budowy. Niestety nie autostrad, jak wszyscy byśmy chcieli, ale... zamków. Ta nowa forma "deweloperki" sprawia, że możemy dzisiaj mówić wręcz o modzie na średniowieczne warownie, twierdze, czy fortece. Kazimierz Wielki byłby z nas dumny!

Tradycje odbudowy zamków sięgają najdawniejszych czasów. Warowniom, po złupieniu przez wojska nieprzyjaciela, należało przecież przywrócić należyty stan. Wiele jednak pozostawało w stanie ruiny przez długie lata, a nawet wieki. W ostatnim czasie zaczęto sobie o nich przypominać, odnawiać, a nawet budować od podstaw. Co jednak jest jeszcze rzetelną rekonstrukcją, a co już fantazją architekta?

Zamkowy boom

Wygląda na to, że Polska przeżywa drugi po wojnie zamkowy boom. Nie ma reguły, który region buduje, odbudowuje czy też rekonstruuje najprężniej. Przykładowo zamki powstały niedawno m.in. na Mazowszu (Gostynin), Podlasiu (Tykocin) i na Kielecczyźnie (Bobolice). Niebawem do tego grona dołączy chociażby Zagłębie (zamek dolny w Będzinie), Wielkopolska (warownia na Wzgórzu Przemysła w Poznaniu) oraz Opolszczyzna (Chrzelice). Lista ciągle się wydłuża.

Pierwszy boom oczywiście związany był z odbudową zniszczonych zabytków. Nieważne, czy zniszczenia dokonali hitlerowcy, czy np. Szwedzi za czasów Potopu - nadarzyła się okazja, to warto złapać byka za rogi. Tak odbudowano czy też zrekonstruowano zamki chociażby w Pieskowej Skale (nieopodal Krakowa), w Będzinie (zamek górny) czy w Warszawie (Zamek Królewski - ale ten dopiero później, bo w latach 1971-84).

Nie zawsze było się na czym oprzeć. Po warowni w Tykocinie, rozebranej ok. 1750 roku, zostały nędzne, zarośnięte fundamenty. Zbudowany na nowo, nieco cukierkowy obiekt, dzielnie wytrzymuje organizowane rokrocznie inscenizacje oblężenia tykocińskiej twierdzy.

Gostynińskizamek był już kiedyś ruiną, potem kościołem ewangelickim, a od 2009 roku znów jest zamkiem - i to z prawdziwego zdarzenia. Budowa pochłonęła 12 mln złotych. Duża część obiektu odbudowano na starym śladzie. Według dostępnych informacji, mieszczą się w nim hotel oraz restauracja.

Zamek w Bobolicach na Szlaku Orlich Gniazd doczekał się już wielu artykułów. Pod koniec XX wieku ruiny kupiła rodzina Laseckich. Od kilku lat obiekt jest pieczołowicie odbudowywany, mimo że nie wiadomo, jak wyglądał w czasach świetności. Niedawno od frontu zniknęły już rusztowania i można podziwiać bryłę w całej okazałości. We wnętrzach swoje miejsce znajdzie m.in. muzeum oraz pokoje gościnne. Jarosław Lasecki lubi fotografować się na tle swej posiadłości.

Wizja przyszłości

Górna część zamku w Będzinie została odbudowana po wojnie, dolna ma teraz szansę na realizację. W urzędzie miasta liczą, że obiekt stanie się ważną atrakcją turystyczną. Negatywną opinię na jego temat wyraziła jednak wojewódzka konserwator zabytków, nazywając projekt kreacją, a nie rekonstrukcją. Pomysłodawcy pomysłu bronią go twierdząc, że dopiero po kompleksowych badaniach będzie można pokusić się o ostateczny kształt inwestycji. Całość prac ma kosztować około 19 milionów złotych. I jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, zakończyć się w 2013 roku.

W Ciechanowie z kolei zamek stał się za mały i zdecydowano się na jego rozbudowę. Po wewnętrznej stronie średniowiecznych murów Zamku Książąt Mazowieckich powstanie tzw. Dom Mały. Budynek o dwóch kondygnacjach będzie pełnił funkcje galerii. W sali wystawowej prezentowana będzie multimedialna ekspozycja pokazująca dzieje zamku. Nieznane są na razie losy Domu Dużego. Do jego budowy nie uzyskano jeszcze unijnych środków. Obiekt miałby stanąć naprzeciwko Domu Małego i być od niego większy. Nazwa nie wzięła się więc z sufitu.

Średniowieczny zamek w Chrzelicach (blisko granicy czeskiej) przez kilkaset lat przechodził z rąk do rąk i powoli popadał w ruinę. Koncepcję przekształcenia zabytku w ekskluzywny hotel stworzył Wojciech Popławski z pracowni architektonicznej OP Architekten. Z projektem można wiązać duże nadzieje, ponieważ jego autor jest współtwórcą sukcesu łódzkiego hotelu Andels. Dużą część obiektu miałoby zająć Centrum Dialogu Kultur. We wnętrzach miałyby się odbywać warsztaty artystyczne, spotkania związane ze sztuką, wystawy i promocje artystów. Część założenia przeznaczono by też na hotel. Plany są ambitne, a trzeba wiedzieć, że zamek dziś to kompletna ruina.

Zamki wkraczają także do dużych polskich miast. W Poznaniu najnowszą średniowieczną inwestycję nazwano złośliwie zamkiem Gargamela. Wszystko dlatego, że w zasadzie nie wiadomo, jak warownia wyglądała w przeszłości, a projekt to dowolna interpretacja. Dla włodarzy miasta, którzy silnie wierzą w sens odbudowy zabytku, nie przeszkadzał brak dokumentacji obiektu. Zdecydowali się na organizację konkursu architektonicznego na najpiękniejszą wariację architektoniczną, która z pierwotnym wyglądem nie ma nic wspólnego. No cóż, Tykocin może sobie pozwolić na warownię prawie od podstaw, a stolica Wielkopolski już nie?

Własny zamek i już

Ułańska fantazja Polaków nigdy nie zawodzi. Przekonamy się o tym, będąc w miejscowości Łapalice na Kaszubach. Tutaj od lat 80. ubiegłego wieku powstaje najprawdziwszy zamek. Jego pomysłodawcą jest znany gdański rzeźbiarz i stolarz. Jeszcze w czasach PRL-u dostał zezwolenie na budowę domu jednorodzinnego, w którym działałaby także jego pracownia. I tu wkraczają czary oraz nadprzyrodzone moce - budowla w mig rozrosła się do - bagatela - 5000 m2.

Właściciel w jednym z wywiadów podkreślił, że nie jest szaleńcem i dokładnie wie, co buduje. Zamek ma 12 baszt i kilkadziesiąt pomieszczeń. Nie zabrakło oczywiście miejsca dla sali balowej oraz basenu. Założenie ogrodzone jest trzymetrowym betonowym murem. Dodatkowo przed nielegalnym zwiedzaniem ostrzegają tabliczki "Teren budowy, wstęp surowo wzbroniony". Mimo wszystko do Łapalic ściągają turyści, żądni zobaczenia prawdziwego zamku. To obecnie jedna z wielu atrakcji Kaszub.

    Więcej o:

Skomentuj:

Boom na średniowieczne zamki w Polsce