Kiosk - kup onlineKiosk - Ladnydom.pl

Dom Igloo na trudne czasy

Filip Springer

Dom Igloo wymyślony przez wrocławskiego architekta Witolda Lipińskiego to jeden z najbardziej oryginalnych domów jednorodzinnych w Polsce.

"Panie kochany, nam się z trudem udaje postawić prostą ścianę, a co dopiero coś takiego" - miał odpowiedzieć jeden z fachowców zaraz po tym jak zobaczył projekt domu igloo wymyślony przez wrocławskiego architekta Witolda Lipińskiego.

Wobec braku murarzy chętnych do podjęcia się tego nietypowego wyzwania architekt postanowił sam wznieść ten jeden z najbardziej oryginalnych domów jednorodzinnych w Polsce. Dziś obiekt stojący przy ul. Moniuszki na wrocławskim Zalesiu nadal jest atrakcją przyciągającą ciekawskich, którzy zabłądzą w te strony.

Budynek ten jest właściwie półkolistym sklepieniem o średnicy 10 metrów z dostawionym obok drugim obiektem w kształcie półwalca eliptycznego, w którym znajduje się garaż oraz pomieszczenie gospodarcze. Oba elementy połączone są przeszklonym przedsionkiem prowadzącym także do oranżerii na tyłach domu. Główna kopuła igloo zbudowana przez samego Lipińskiego jedynie przy pomocy sztywnego promienia czyli łaty drewnianej o dwóch stopniach swobody.

- W tamtym czasie Witold Lipiński był już znany ze swoich niestandardowych i oryginalnych pomysłów, jednak fakt, że kopułę wzniósł własnoręcznie przy pomocy najprostszych urządzeń wzbudził wtedy prawdziwą sensację - wspomina prof. Waldemar Wawrzyniak, współpracownik Lipińskiego.

Co ciekawe materiałem wykorzystanym do budowy domu była cegła rozbiórkowa pochodząca z kilku okolicznych, zrujnowanych jeszcze od czasów wojny poniemieckich willi. Grubość wzniesionej kopuły wynosi we wszystkich fragmentach 12 centymetrów. Od wewnątrz konstrukcja ta została zaopatrzona w izolację termiczną grubości 7 centymetrów. Z zewnątrz kopułę pokryto folią aluminiową oraz blachą. Zewnętrzne pokrycie zmieniano już kilka razy

Budynek wzbudza zainteresowanie niemal każdego, kto przechodzi pobliską ulicą. Ci, którzy mieli szansę zajrzeć do środka, wydawali często okrzyk szczerego zachwytu.

- Choć byli i tacy, którzy pytali czy w środku ten dom także jest okrągły - śmieje się Bożena Lipińska, wdowa po zmarłym w 2005 roku Witoldzie Lipińskim.

Wnętrze kopuły w części parterowej skrywa aż trzy niewielkie pokoje zlokalizowane na obwodzie oraz niewielką kuchnię i łazienkę. Centralną i tylną (względem ulicy) część igloo zajmuje obszerny salon z zagłębieniem w podłodze i kominkiem. Obiekt posiada też antresolę o powierzchni 35 metrów, która pierwotnie miała być pracownią Witolda Lipińskiego. Prowadzą na nią drewniane schody wykonane z dębu jaki został przed laty ścięty w ramach pielęgnacyjnej wycinki w pobliskim Parku Szczytnickim.

Dom igloo we Wrocławiu, proj. Witold Lipiński
Dom Igloo we Wrocławiu, proj. Witold Lipiński - przez kratownicę antresoli przebił się w swoim czasie pokaźnych rozmiarów fikus. Piętro budynku było pierwotnie przeznaczone na pracownię Witolda Lipińskiego.
Filip Springer

Cały dom projektowany i stawiany był jako obiekt eksperymentalny. Witold Lipiński przez kilka lat prowadził w nim różnego rodzaju pomiary dotyczące wilgotności, temperatury i przepływu powietrza w poszczególnych częściach obiektu. Posłużyły mu one do napisania pracy habilitacyjnej poświęconej powłokowym formom sklepionym. Budynek miał też własną grzewczą instalację nawiewową zastąpioną po jakimś czasie ogrzewaniem wodnym.

Równie ciekawa jak dom jest także postać samego architekta, który go zaprojektował. Urodzony w 1923 roku Witold Lipiński spędził swoją młodość we wsi Kosaki niedaleko Jedwabnego, w powiecie łomżyńskim. W czasie wojny działał w AK, w osławionym oddziale Jana Tabortowskiego "Bruzdy". W 1946 roku wyszedł z konspiracji i za namową swojego dowódcy wyjechał do Wrocławia by rozpocząć studia na wydziale architektury tutejszej Politechniki. Zaraz po ich ukończeniu podjął pracę we wrocławskim Miastoprojekcie, biorąc udział w projektowaniu Kościuszkowskiej Dzielnicy Mieszkaniowej, jednej z nielicznych, udanych realizacji okresu socrealizmu.

 

Wysokogórskie Obserwatorium Meteorologiczne na Śnieżce

Najbardziej znanym obiektem Lipińskiego jest jednak bez wątpienia obserwatorium meteorologiczne na Śnieżce zaprojektowane przy współudziale Waldemara Wawrzyniaka. Obiekt ten powstawał w bólach przez ponad 10 lat. Inwestycji nie sprzyjały kolejno - urzędnicza niemoc, brak wykwalifikowanych do pracy w ekstremalnych warunkach fachowców, same warunki, które pozwalały na prowadzenie prac budowlanych przez raptem 3 miesiące w roku czy wreszcie brak drogi na najwyższy szczyt Karkonoszy (przed rozpoczęciem budowy obserwatorium trzeba ją było wybudować). Zarówno Igloo, jak i Śnieżka czy inne projektowane przez Lipińskiego obiekty z lat sześćdziesiątych i początku siedemdziesiątych zdradzają jego zamiłowanie do dość oryginalnych, mocno futurystycznych form często bazujących na parabolicznych sklepieniach.

Wielu autorów przypisuje to czasom w jakim powstały te obiekty, kosmicznemu wyścigowi i rozpoczęciu epoki lotów kosmicznych o czym namiętnie rozpisywała się wtedy prasa:

- Nic podobnego, Śnieżka ze swoimi trzema dyskami jest przede wszystkim wariacją na temat karkonoskich głazów szlifowanych przez miliony lat górskimi wichrami - argumentuje Waldemar Wawrzyniak.

Wskazuje się także, na lotnicze inspiracje Lipińskiego, wielkiego miłośnika szybownictwa.

- To może mieć jedynie takie znaczenie, że profesor zanim przystąpił do projektowania Śnieżki odbył kilka lotów nad tym szczytem. Doszedł do wniosku, że najbardziej odporną formą na panujące tu warunki będzie forma kolista. Na Śnieżce nie sposób bowiem przewidzieć dominującego kierunku wiatrów - tam wieje niemal zawsze i z każdej strony - tłumaczy Wawrzyniak.

Miłosz Lipiński, syn Witolda, również architekt wskazuje na jeszcze jedno źródło inspiracji, które z pewnością dało o sobie znać w czasie projektowania Domu Igloo.

- Tata przeżył wojnę w partyzantce, kwestie przetrwania i samowystarczalności w najtrudniejszych nawet warunkach musiały odcisnąć na nim na pewno swoje piętno. Być może dlatego projektował obiekty, które miały nie tylko z łatwością oprzeć się warunkom zewnętrznym , ale też umożliwić samodzielne przetrwanie ich mieszkańcom - tłumaczy Miłosz Lipiński i odsyła do niezrealizowanych projektów profesora Lipińskiego, w których autor kładzie silny nacisk na kwestie samowystarczalności energetycznej domów czy możliwości uprawy warzyw w przydomowych ogródkach i oranżeriach. Koncepcje Lipińskiego są śmiałe i bez wątpienia można je uznać za pionierskie dla budownictwa ekologicznego w Polsce

- Oczywiście rozumianego inaczej niż dzisiaj i pozostającego tylko w fazie koncepcyjnej, bo w ówczesnych realiach nie było możliwe wdrożenia idei ojca - zastrzega Miłosz Lipiński.

Filip Springer

w ramach projektu "Źle Urodzone"

Skomentuj:

Dom Igloo na trudne czasy