Kiosk - kup onlineKiosk - Ladnydom.pl

Warszawa jak opuszczona. "Ludzie wyparowali, zostały budynki" [WYWIAD]

Maciej Kabsch

Sfotografować pustą Warszawę można tylko przez 2 dni w roku - chwilę w Boże Narodzenie i Nowy Rok. Trzeba wstać odpowiednio wcześnie i dobrze zaplanować sesję zdjęciową. Na kliszach Tomasza Bardadina stolica wygląda jak po tajemniczej katastrofie. Przywodzi też na myśl komunistyczny Phenian lub siebie samą niedługo po II wojnie światowej.

Rozmawiamy w mieszkaniu - tymczasowym biurze Tomasza Bardadina na 10-tym piętrze bloku na Saskiej Kępie. Pracowita sobota. Wokół dwa laptopy, szary kot, przy balkonie ogromny teleskop wycelowany w imponujący skyline śródmieścia Warszawy.

Maciej Kabsch (Bryla.pl): Pracujesz w zespole projektowym wieżowca Złota 44.

Tomasz Bardadin: Tak, to bardzo ciekawe doświadczenie. Budowa takich wysokich budynków jest jak codzienna walka z grawitacją i tworzenie nowego świata od podstaw.

A w wolnych chwilach fotografujesz pustą Warszawę.

W zasadzie mam na to szansę tylko w dwa szczególne dni w roku, a i wtedy względna pustka na ulicach trwa około godziny. Puste miasto można też fotografować w nocy, ale to daje zupełnie inny efekt.

Skąd pomysł na tak dziwne hobby?

Chcę pokazać na swoich zdjęciach samą architekturę. Bo widzisz, ludzie nie mają percepcji miasta bez innych ludzi. Jest ono stworzone przez człowieka dla człowieka. Ten jest zwierzęciem społecznym i w mieście zwraca uwagę głównie na innych ludzi, a nie na architekturę. Le Corbusier twierdził nawet, że architektura jest tak naprawdę tylko dla architektów, a większość społeczeństwa nie przywiązuje do niej wielkiej wagi. Architektura trafia jednak do ludzi poprzez zdjęcia i publikacje.

Zdjęcia prasowe skupiają się często na pojedynczym budynku. Ty natomiast pokazujesz ulice. W Warszawie nie ma unikalnych dzieł architektury. Jest za to ciekawa przestrzeń między budynkami. Swoimi zdjęciami pomagasz ją wyróżnić spośród bombardującego nas na co dzień chaosu.

Zdjęcia budynków, które wykonuję na zlecenie inwestorów zawsze są bez ludzi, by odbiorca mógł się skupić na ich walorach. Czasem na tych fotografiach widać też działania Photoshopa, małe korekty. Inwestor chce pokazać samą bryłę, bez zanieczyszczeń. Podobnie ja próbuję uchwycić puste fragmenty miasta jako całość, ale bez komputerowych poprawek. Bo komputerem można zrobić wszystko, ale to już nie będzie to samo. Ja lubię czytać rzeczywistość.

Szare ulice Warszawy rano w Nowy Rok czy Boże Narodzenie robią wrażenie jakby wydarzyła się na nich jakaś filmowa katastrofa: ludzie wyparowali, zostały budynki.

Dla wielu ludzi wyjście na miasto i niezobaczenie innych osób budziłoby niepokój. To jak wejść do lasu i nie słyszeć żadnych zwierząt. Ktoś oglądając moje czarno-białe zdjęcia ulicy Nowy Świat podczas remontu zapytał mnie, czy zostały one zrobione zaraz po wojnie. Czasem fotografując pustą Warszawę spotykałem pojedyncze osoby. Np. przy Zamku Królewskim na środek placu wyszedł jakiś pan z akordeonem i zaczął grać chyba tylko dla mnie i spacerujących wokół gołębi. Pojedynczy samochód sunący całkowicie pustą i szeroką ulicą Marszałkowską robił zaś wrażenie, jakbyśmy nagle cofnęli się w czasie o 40 lat.

Zmieniają się też proporcje budynków.

Tak. Uchwycony rano 1 stycznia Teatr Wielki staje się gigantem, który nagle utracił swoją funkcję. Inaczej Pałac Kultury - założenie architektury socrealistycznej było właśnie takie, aby odsunąć od niej samochody i ludzi. Te obiekty miały panować nad przestrzenią niepodzielnie.

Fotografowałeś w taki sposób jedynie Warszawę?


Pomysł w zasadzie narodził się, gdy mieszkałem przez długi czas w Rzymie. Zastanawiałem się tam np. jak wyglądają Schody Hiszpańskie nieprzesłonięte przez tłumy turystów. Wybierają oni pory zwiedzania bardzo zróżnicowane. Gdy przechodziłem przy tych schodach koło 7 rano, zawsze było już na nich pełno Japończyków. Koło 5-tej - 6-tej rano na uliczkach Rzymu panuje też gwar, bo to czas dostaw do sklepów. Znalazłem jednak takie dwa dni w roku, kiedy można było przez chwilę uchwycić te schody w całej okazałości. Fotografowanie pustego Rzymu było nieco trudniejsze niż w przypadku Warszawy. Trzeba było próbować wiele razy i ustawiać obiektyw pod odpowiednim kątem.

Powrót z Rzymu do Warszawy był dla architekta estetycznym szokiem?

Nie da się porównać przestrzeni obu tych miast. Różnice widać we wszystkich aspektach, a przede wszystkim w życiu mieszkańców, ich codziennych przyzwyczajeniach. Z punktu widzenia pasji fotografowania architektury, różnicy nie ma. W Rzymie też można znaleźć świetną nowoczesną architekturę. Pytasz mnie, czy moim zdaniem Warszawa jest na swój sposób piękna? Wiem, że być może mogą tak twierdzić tylko ludzie, którzy się w niej urodzili, tak jak ja.

Co chcesz przekazać swoimi zdjęciami? Może to, że Warszawa nigdy nie zasypia i trzeba wyjść dwa razy w roku wcześnie rano na mróz, aby zobaczyć ją pustą?


Nie mam w żadnym wypadku takiej intencji. Nie chcę też wcale wołać do ludzi: dostrzeżcie architekturę! Nie! Architektura jako dziedzina obrosła wieloma teoriami i manifestami. Ja nie chcę do niej dopisywać swojego komentarza. Może za wiele lat moje zdjęcia znajdzie jakiś teoretyk i sobie wymyśli, co autor miał na myśli. Może chodziło o czasy kryzysu ekonomicznego? Sens życia? Zakorzeniony w człowieku strach przed pustką, albo egzystencjalna ucieczka z miasta? Mało mnie to obchodzi. Dzielę się tylko swoją pasją. Sądzę natomiast, że miasta za rzadko są fotografowane. Teraz to się zmienia, bo każdy ma aparat w komórce, ale mało jest np. zdjęć przedwojennej Warszawy. Jakiś czas temu Ratusz wymyślił, by pokazywać w centrum na planszach XVIII-wieczne widoki stolicy z obrazów Canaletta. Może warto by w ten sam sposób pokazać turystom też Warszawę międzywojenną?

    Więcej o:

Skomentuj:

Warszawa jak opuszczona. "Ludzie wyparowali, zostały budynki" [WYWIAD]