Kiosk - kup onlineKiosk - Ladnydom.pl

Pracowałam w MVRDV. Moje marzenia się spełniły! [WYWIAD]

tomasz sachanowicz

"Rotterdam to jedno z serc architektury, gdzie narodziła się wizja projektowania ?rób co chcesz?. Tu pracownie działają w taki sposób, jak nie robi tego nikt inny na świecie. W tych miejscach nie liczy się kontekst, lecz geniusz stworzenia czegoś zawsze innego niż otoczenie" - mówi nam Irena Nowacka, która odbyła roczny staż w holenderskim biurze MVRDV.

MVRDV to jedna z bardziej znanych holenderskich pracowni architektonicznych. Jej szefowie Winy Maas, Jacob van Rijs (obaj wcześniej pracowali dlaOMA) oraz Nathalie de Vries (wcześniej pracowała dla Mecanoo) założyli biuro w roku 1993. Od tego czasu zdobyli sławę jednej z bardziej innowacyjnych firm architektonicznych świata. Projektują globalnie, jeden z ich projektów, biurowiec Bałtyk Tower, powstanie już niedługo w Poznaniu. O praktykach i życiu w MVRDV opowiada Irena Nowacka.

Tomasz Sachanowicz: Jak trafiłaś do MVRDV?

Irena Nowacka: Rocznie do MVRDV wysyłanych jest około 1300 aplikacji, na tej podstawie wybieranych jest 12 osób. Do MVRDV trafiłam dzięki warsztatom Ecoweek w Krakowie, zorganizowanym przez Magdę Malską. Tam poznałam Martę Pozo, która zajmuje się w MVRDV sustainable architecture. Odważyłam się zapytać o ewentualne miejsce pracy lub możliwość odbycia praktyk w MVRDV. Długo nie otrzymałam żadnej odpowiedzi, aż w końcu gdy Marta znalazła czas, obejrzała moje portfolio, zadzwoniła i kazała przyjechać w kolejnym tygodniu! Przyznam, że aż pisnęłam ze szczęścia. Moje marzenia się spełniły!

Na jakich zasadach działa pracownia?

- Biuro zatrudnia około 60 osób, i 12 praktykantów. Jest bardzo międzynarodowo, co sprawia, że każdy rozmawia w języku angielskim. Project Leader wyznacza kierunek i organizację projektu. Architekt oraz praktykant ściśle ze sobą współpracują, dzięki czemu każdy wnosi coś do projektu.

Projekty są prowadzone zawsze z lokalnymi architektami, którzy zajmują się projektami budowlanymi i wykonawczymi. W międzyczasie, prowadzone są ciągłe spotkania, rozmowy, dyskusje w grupie oraz z klientami.

Praca w biurze działa na zasadzie „play with architecture”, tak bym to określiła. To nieustanna zabawa, tworzenie rożnych wersji projektu. Buduje się makiety przedstawiające tysiące wersji formy, bryły, a potem wszystko przenosi się do Rhino w 3d. Następnie kolejne tysiące wydruków, wieszane są na ścianie, aby móc ponownie się zastanowić, przedyskutować projekt. Modernistyczne przeobrażenia architektoniczne były kiedyś główną cechą założeń biura. Dziś wszelkie sprzeczności, niekonwencjonalne podejście do formy i funkcji, jednolitość materiału i kolor to podstawa w ideologii MVRDV. W ostatnim czasie Winy Maas najbardziej lubi wprowadzać przestrzenie przeszklone, lustrzane. Liczy się koncepcja, sprawdzanie wszelkich możliwości projektowych.

Jak pracują szefowie: M, VR i DV ?

- M- Winy Maas, jest głową zespołu, on decyduje głównie o projekcie, w jakim kierunku pójdzie. Potrafi przyjść i zmienić całkowicie wizję projektu w 5 sekund, i zawsze są to genialne wizje. VR- Jacob van Rijs razem z DV - Nathalie de Vries są małżeństwem, choć Wikipedia mówi co innego. Lubią pracować wspólnie. Jacob bardziej w humorystyczny sposób, Nathalie w sposób uporządkowany- widzi zawsze detale projektu.

Jaka jest atmosfera w biurze?

- Cudowna! Coś takiego można przeżyć tylko w MVRDV. Ludzie są bardzo pogodni i uśmiechnięci, cieszą się pracą. Codzienna przerwa na kawę, ciasto, lunch w biurze jeszcze bardziej zbliża ludzi do siebie.

Kiedy Luisa powie przez mikrofon „Lunch is ready” wszyscy biegną jak w podstawówce zająć miejsce w kolejce. Czasem podczas lunchu wyświetlane są prezentacje przedstawicieli firm budowlanych. Ponadto dzielimy się trikami, które mogłyby przydać się w pracy. Ludzie są bardzo pomocni, chętnie dzielą się wiedzą. Nie widziałam nigdy, aż tylu pasjonatów architektury w jednym miejscu!

Przy jakich projektach pracowałaś?

- W biurze głównie zajmowałam się pracą przy projekcieBałtyk w Poznaniu, biurowcu którego właścicielami są Garvest i założyciele Allegro, którzy wybudowali między innymi budynek Pixel w Poznaniu.

Przy Bałtyku pracowałam w ostatniej fazie projektowej, decyzji o fasadzie, detalach i wnętrzach. Nadzorowała go Nathalie de Vries. Nie mogę doczekać się budowy, myślę że będzie to jeden z ciekawszych projektów w Polsce.

Pracowałam także przy konkursach. Najbardziej interesującym projektem był Park Zoologiczny w Paryżu! Niesamowita sprawa, móc zaprojektować Zoo, to nie zdarza się często. Praca w biurze, jak w każdym innym, to ciężka praca dni i nocy, głównie jednak zdarza się to przy konkursach. Ostatecznie wszystko jest dość zorganizowane i przeprowadzone w czasie.

Czy doświadczenie, które zdobyłaś w MVRDV jest przydatne w Twojej pracy teraz?

- Dzisiaj pracuję w Henning Larsen, renomowanym duńskim biurze, które również preferuje niecodzienna architekturę. Doświadczenie, które zdobyłam w MVRDV, zdecydowanie wykorzystuję przy koncepcjach. Zauważyłam, że całkowicie zmieniło się moje podejście do projektowania.

Teraz liczy się dla mnie, aby zaskoczyć i stworzyć coś niecodziennego. Kiedyś wydawało mi się, że najważniejsze jest po studiach nauczyć się jak najwięcej detali, czy warunków technicznych. Teraz wiem, że liczy się dobra koncepcja.

Wróciłam do wizji, które wytyczają studia. Czasem architekci zapominają o tym w jakim stylu lubią projektować, ponieważ przytłacza nas codzienna architektura. Staram się na pewno walczyć o coś z silniejszą wizją.

Czy miałaś czas na rozmowy z Winym Maasem, Nathalie de Vries i Jacobem van Rijsem?

- Każdy z nich, jeśli jest w biurze, siada z nami na lunch lub idzie na kawę. Jest na to czas również przy oficjalnych otwarciach budowy, które są za każdym razem rozgłaszane i świętowane. Wszystko działa na zasadzie współpracy, partnerstwa. Żaden z partnerów się nie wywyższa, raczej dzieli się swoim codziennym życiem, interesuje się z kim pracuje.

Jak myślisz, dlaczego tak wielu młodych architektów przyjeżdża na praktyki do Holandii? Jak taka praktyka na nich wpływa?

- Rotterdam to jedno z serc architektury, gdzie narodziła się wizja „rób co chcesz”. Czy w Rotterdamie, czy w Amsterdamie, pracownie działają w taki sposób jak nie robi tego żadna inna pracowania zagraniczna. W tych miejscach nie liczy się kontekst, lecz geniusz stworzenia czegoś zawsze innego niż otoczenie. Myślę, że architekci przyjeżdżają właśnie po to do Holandii, aby nauczyć się pracować przy wizjach projektowych, przy których wszystko jest możliwe - i tu właśnie w taki sposób się buduje.

Bjarke Ingels do dziś wspomina, że nie zamieniłby praktyki w OMA na żadną inną. Co więcej, doświadczenie to wyznaczyło jego późniejszy kierunek pracy.

Miałaś okazję zastosować nabyte w MVRDV doświadczenie na własną rękę jeszcze w czasie trwania praktyk w tej pracowni...

- Podczas pracy w biurze razem z innymi praktykantami postanowiliśmy spróbować swoich sił, w bardzo ważnym konkursie architektonicznym - Europan 12. MVRDV stało się sławne 20 lat temu po wygraniu tego właśnie konkursu. I tu taka niespodzianka! Spośród 100 aplikacji wybrali nas! Zajęliśmy drugie miejsce! Tematem tegorocznego konkursu Europan było „Adaptable City”. Mięliśmy niesamowitą wizję. Stworzyliśmy projekt, który mógłby być adaptowalny w każdym miejscu na świecie. Wybraliśmy 3 tereny i zaaplikowaliśmy wizje w każdym z nich. W Schiedam (pod Rotterdamem) zostaliśmy wyselekcjonowaniu do pierwszej siódemki, w Rouen zajęliśmy drugie miejsce. 

Gratulacje!

Irena Nowacka (1987)  - studiowała architekturę na Zachodniopomorskim Uniwersytecie Technologicznym w Szczecinie oraz na Fachhochschule w Oldenburgu w Niemczech. Wcześniej pracowała między innymi w Domino Grupa Architektoniczna w Szczecinie, w KWK Promes w Katowicach oraz w MVRDV w Rotterdamie. Aktualnie pracuje jako architekt w Henning Larsen Architects w Monachium.

    Więcej o:

Skomentuj:

Pracowałam w MVRDV. Moje marzenia się spełniły! [WYWIAD]