Wielka płyta i co dalej?
Stefan Forster ma na koncie sporo wyburzeń. Lubi też zamurowywać klatki schodowe, przesuwać ściany i dobudowywać balkony. Wbrew pozorom nie sieje spustoszenia lecz skutecznie odmładza bloki. Zarządcy naszych blokowisk powinni się od niego uczyć!

Wielka płyta w wydaniu Stefana Forstera
Dziennikarze ze znanego magazynu architektonicznego "Mark", opisując w kwietniowo-majowym numerze sylwetkę niemieckiego architekta, krótko streścili jego metody działania: "usuń, przytnij, uzupełnij". Bo rzeczywiście, przystępując do rewitalizacji kolejnego bloku z wielkiej płyty, Stefan Forster nie ma skrupułów: wyburza fragmenty domów (czasem całe piętra), zamurowuje klatki schodowe, przesuwa ściany, dobudowuje balkony. A wszystko po to, żeby w blokach z lat 60. i 70. ubiegłego wieku wygodnie się mieszkało.
Absolwent wydziału architektury na Politechnice w Berlinie, dziś ma swoją pracownię we Frankfurcie nad Menem. Nie zajmuje się wyłącznie starymi blokami - ma na koncie wiele autorskich projektów (choć także głównie mieszkaniowych). Jednak to rewitalizacja bloków w miastach Leinefelde w Turyngii i Halle w Saksonii-Anhalt (oba landy należały do NRD) przyniosły mu rozgłos i nagrody.
Zatrudniany bądź to przez władze lokalne, bądź przez prywatnych właścicieli, architekt umie radykalnie odmienić oblicze wielkopłytowego bloku. Jak sam mówi, stara się przy tych projektach "wrócić do leżącego u podstaw idei bloków modernizmu".

Osiedle z wielkiej płyty w Halle-Neustradt, rewitalizacja: Stefan Forster
Osiedle w Halle-Neustradt przy ulicy Oleanderweg powstało na początku lat 60. według projektu Richarda Paulicka, ucznia i współpracownika Waltera Gropiusa, założyciela szkoły Bauhaus. Miało być realizacją narodzonych jeszcze przed II wojną światową idei osiedla społecznego. Jak wiele projektów w tamtych czasach, nie do końca się powiodła: powstały szare bloki z wielkiej płyty, wypełnione niskimi i małymi mieszkaniami (o wiele lepiej wyszło planowanie samego osiedla, które do dziś jest przyjazną i funkcjonalną przestrzenią z wszelką potrzebną infrastrukturą).
W 2010 roku jeden z bloków na osiedlu ulicy Oleanderweg Stefan Forster odmienił tak, ze trudno go poznać. W pięciopiętrowym bloku architekt wyburzył część ostatniej kondygnacji, zostawiając górne mieszkanie tylko w co drugiej klatce, a w przestrzeniach uzyskanych po wyburzeniu planując tarasy z ogrodami. Od strony podwórka do bloku dobudował duże balkony - nie tylko umilił w ten sposób życie lokatorów, ale też zdynamizował nudną, posępną sylwetkę bloku. Murki, obudowujące nowe wejścia do klatek i posadzona w nich zieleń podziałały tak samo. Ostatnim zabiegiem na elewacjach było otynkowanie ich na żywy kolor.

Osiedle z wielkiej płyty w Halle-Neustradt, rewitalizacja: Stefan Forster
Równie rewolucyjne zmiany nastąpiły we wnętrzu - wyburzono większość ścian w mieszkaniach, zmieniając ich rozkład. Niektóre stały się nawet dwupoziomowe, większość po prostu powiększono, maleńkie, ciemne pokoiki zamieniając na normalne pomieszczenia do życia. Z 11 klatek schodowych z bloku zostało ich tylko sześć - ich powierzchnię włączono do mieszkań.
Skutkiem działań architekta ze 125 mieszkań w bloku zostało 81 o 18 rodzajach metrażu i rozplanowania, najmniejsze ma 35m2, największe - 131m2 (to dwupoziomowe apartamenty na parterze i pierwszej kondygnacji). Do przebudowy użyto najprostszych materiałów, betonu, szkła, drewna, dzięki czemu wcale nie była ona kosztowna. Taki był zresztą wymóg zleceniodawcy: odnowa bloku przy Oleanderweg w Halle powstała na potrzeby międzynarodowej wystawy architektonicznej IBA i prezentowana w sekcji ?Rewitalizacje? miała stać się wzorcowym przykładem, jak tanio, efektywnie i efektownie można odnowić blok z wielkiej płyty.

Osiedle z wielkiej płyty w w Leinefelde, rewitalizacja: Stefan Forster
Większy projekt Forster zrealizował w Leinefelde. Niewielkie przemysłowe miasto po zjednoczeniu Niemiec razem ze zlikwidowanymi zakładami włókienniczymi błyskawicznie podupadło. Wielu mieszkańców po prostu wyjechało, inni stracili pracę. Już w 1995 roku u lokalnych władz narodził się projekt, by "naprawić" miasto poprzez poprawę jakości życia w nim. Jednym z jego elementów stała się rewitalizacja połowy z istniejących osiedli (drugą połowę wyburzono, bo i tak stały puste). Samorząd miejski w 1996 roku ogłosił konkurs na ten projekt. Wygrał go Stefan Forster; pierwszy budynek przebudował w 1998 roku, ostatni w 2004. W 2005 roku jego realizacje nagrodzono Sir Robert Matthew Prize, przyznawaną przez International Union of Architects za "poprawę warunków życia w skupiskach ludzkich"; dwa lata później otrzymał World Habitat Award za innowacyjność w podejściu do budownictwa mieszkaniowego.

Osiedle z wielkiej płyty w w Leinefelde, rewitalizacja: Stefan Forster
W Leinefelde pracownia niemieckiego architekta przebudowała siedem bloków, projekty realizując w tempie "blok na rok". Jak wspomina Forster, po konsultacjach z mieszkańcami i analizie stanu i wyglądu bloków udało się stworzyć listę głównych wad: za małe kuchnie, brak w nich okien, mała powierzchnia pokoi i brak balkonów. Poza próbą naprawy tych elementów, architekt postanowił odwołać się do klasycznej już idei "miasta-ogrodu" i połączyć bloki z otaczającą zielenią. Po to dobudowano duże balkony, po to przy każdym budynku założono ogródki.
Niektóre bloki obniżono, nawet o dwa piętra; w większości wykuto dodatkowe okna; wszystkie otynkowano na żywe kolory. Wszystkie budynki ocieplono warstwą izolacji o grubości 14 cm, by zminimalizować straty energii; w większości poprawiono warunki akustyczne (nie wszędzie było to technicznie możliwe). Największą ingerencję poczyniono w bloku o adresie 7 - 8 Stadtvillen. Pierwotnie miał on aż 180m długości - Forster wyburzył aż do fundamentu część budowli, tworząc z przytłaczającego bloku... osiem niezależnych mniejszych budynków.

Osiedle z wielkiej płyty w w Leinefelde, rewitalizacja: Stefan Forster
Przebudowa dość ponurego, pięciopiętrowego bloku na osiem kameralnych, wygodnych kilkurodzinnych budynków kosztowała 4,8 miliona euro. Tyle też wynosi średnio koszt każdej z pozostałych rewitalizacji. "W przypadku budownictwa socjalnego, a takim są najczęściej bloki z wielkiej płyty, budżet jest najważniejszy", mówi Forster. "Cena - to dla nas najważniejszy wskaźnik". Ale jednocześnie to powód, dla którego architekt na jakiś czas rezygnuje z kolejnych projektów rewitalizacji. Jak powiedział magazynowi "Mark", ostatnie 10 lat pracował nad ulepszaniem bloków, użerając się i z niedoskonałą technologią, w jakiej powstały, i z nieustannymi brakami w budżecie. Na razie nie chce tego robić więcej. Ale dotychczasowe dokonania niemieckiego architekta mogą za to być wzorem dla projektantów z innych krajów dawnego Bloku Wschodniego, które z problemem osiedli z wielkiej płyty też jakoś sobie muszą poradzić.
- Więcej o:
Magazyn detalu architektonicznego. Cztery pomysły na rewitalizację
Wielka płyta powraca. Czy eksperyment się sprawdzi?
Zakończono montaż próbny nowego budynku głównego Polskiej Stacji Antarktycznej im. Henryka Arctowskiego
Polscy eksperci współtworzyli Plan Działania dla Zielonego Wilna. Jak zmieni się miasto?
Konstruktywiści - budowniczowie rewolucji. Ich wizje nadal zaskakują rozmachem
Pracownia architektoniczna Tremend świętuje swoje 15-lecie. Oto jej najciekawsze projekty
Tam nikt już nie mieszka. Opuszczone miasta [ZDJĘCIA]
Bułgaria: Buzłudża - opuszczony brutalistyczny pomnik. Nazywają go "UFO komunizmu"