Kiosk - kup onlineKiosk - Ladnydom.pl

Studenckie M1 przeżywa renesans

coolcia

Zaniedbana wioska olimpijska zamieniła się w małe Beverly Hills, a studenci zamieszkali w jednoosobowych willach.

Olympiabungalows zawdzięcza swoje istnienie Igrzyskom Olimpijskim z 1972 roku. Na pomysł małych dwupoziomowych szeregowców wpadł niemiecki architekt Werner Wirsing. Bungalowy służyły jako kwatery sportowców, biorących udział w zawodach. Po zakończeniu Olimpiady zdecydowano, że te atrakcyjne mieszkania zasiedlą studenci. W ten sposób chciano zapobiec opustoszeniu tej części miasta i jej degradacji, co często dzieje się w przypadku architektury projektowanej na jednorazowe widowiska lub targi. Zamiast martwej przestrzeni udało się stworzyć oryginalną wioskę studencką, która do dziś tętni życiem.

Wioska studencka stanowi część istnego miasta w mieście . Szeregowce o powtarzalnej modułowej konstrukcji otoczono wysoką tarasową architekturą mieszkaniową. Charakterystycznym elementem są balkony, które w miarę wzrostu wysokości zmniejszają powierzchnię mieszkań i cofają się. Architekt zastosował tu interesujący zabieg, który pozwala zachować prywatność mieszkańców - każdy taras jest zakończony ogromną donicą ustawiona na balustradzie, tak więc sąsiedzi nie zaglądają sobie do mieszkań.

Przy opisie architektury terenów olimpijskich w Monachium, należy wspomnieć o bardzo pomysłowym zagospodarowaniu przestrzeni wspólnej. Całe osiedle otacza park, który wewnątrz przemienia się w przestrzeń wypełnioną rzeźbiarskimi formami. Na każdym kroku można odnaleźć coś innego: fontanny (każda inna!), otwarte ozdobne rurociągi, ścianki wspinaczkowe, a na środku kompleksu ogromne sztuczne jezioro, które w letnie dni przynosi mieszkańcom orzeźwienie.

Niestety architektura z lat 60. została w pewnym stopniu zaniedbana. Domki kilkakrotnie ulegały pożarom, a instalacje wodociągowe i kanalizacyjne były nieszczelne, we wnękach i na sufitach można było zaobserwować grzyby, drzwi i okna przeciekały. Alejki między domkami stawały się coraz bardziej zarośnięte, a same budynki odstraszały swoim wyglądem. Wieczorami okolica była słabo oświetlona, dlatego nie tylko dla odwiedzających, ale także dla mieszkańców, nieraz wywoływało to strach przed powrotem do własnego "M1". Rozwiązania tego problemu i ratunku wioski podjęła się monachijska grupa architektów Bogevischs.

Biuro zaprosiło do współpracy autora pierwotnego pomysłu: Wernera Wirsing'a. Początkowo studenci buntowali się przeciwko nowym planom. Architekci postanowili zburzyć wioskę, a następnie wznieść ją na nowo. Obliczyli, że koszty wyniosą ich tyle samo, co odnowienie istniejącego stanu. Dzięki temu miejsce to miało odzyskać pierwotną świeżość. Reakcja studentów była związana z ich przywiązaniem do istniejącego miejsca, które mimo zaniedbania charakteryzowało się kolorytem. Każdy z domków z biegiem lat nabrał swoistego charakteru: domek kwiatek, domek krowa, domek pająk, a nawet domek upiora - nigdzie nie można było odnaleźć duplikatu. Dzięki temu studenci mogli z łatwością odnaleźć swoje miejsce z którym silnie się identyfikowali. Dlatego na bunt, architekci znaleźli bardzo dobry sposób. Obiecali studentom, że nowe domki będzie można również we własny sposób, wykończyć i przyozdobić. Po ugodzie, przedstawiono plan działania i w kwietniu 2007 roku na plac wkroczyły pierwsze maszyny budowlane.

Architektura domku, podobnie jak układ został powielony ze starym, jednak z pewnymi gabarytowymi zmianami. Całą wioskę kształtuje jeden typ budynku: domki szeregowe. Ostatecznie każdy domek ma jednakową powierzchnię i dwa poziomy. Różnica pomiędzy nowym budownictwem a starym leży w wielkości. W nowym projekcie budynki są smuklejsze, a przestrzeń pomniejszona - 18m2 zamiast 25m2. Usunięto także ulubione przez studentów wiszące łóżka, które znajdowały się nad schodami. Dzięki tym zmianom architekci zadeklarowali, że uzyskają wolną przestań, którą wykorzystają pod budowę dodatkowych 252 bungalowów.

Elewacje domków mogą być dowolnie ozdabiane przez studentów. Już dziś widać pomysły mieszkańców. Wybierają oni tym razem nie trwałe ozdoby, tylko takie, które będą umożliwiać ich szybkie usunięcie - z billboardowych płacht.

Domki są czyste, przestronne i wystarczają dla jednej osoby. Architekci zapewniają, że wszystko wymierzyli co do milimetra, ciężko jednak znaleźć już miejsce dla gościa, na co skarżyli się studenci.

Plan pojedynczego domku jest bardzo prosty, podobnie jak jego konstrukcja. Wejście prowadzi prosto do pokoju dziennego - strefy dziennej, w której mieści się mała kuchnia i jadalnia z salonem. Nad kuchnią znajdują się schody prowadzące na piętro. Na drugiej kondygnacji jest jeden pokój z wyjściem na dość duży taras. W sypialni mieści się jednoosobowe łóżko i biurko - stanowisko pracy. Oczywiście każdy student, w zależności od swoich potrzeb sam urządza sobie bungalow i ostatecznie mieści tu wszystkie potrzebne na co dzień elementy. Technologia pozwala na powielenie schematu budynku. Domki są wykonywane z betonu jako prefabrykaty. Dzięki temu, projekt piął się szybko w górę, a odpowiednio wykwalifikowani robotnicy sprawnie i coraz szybciej stawiali kolejne budynki.

Pierwsza połowa zaplanowanej części wioski została już ukończona i otwarta w 2010 roku. Ostateczne zamknięcie budowy jest zaplanowane na 2011 rok. Studenci już od dawna rezerwowali miejsca w Olympiabungalows. Mieszkania nie są drogie jak na niemieckie warunki (czynsz wynosi 285 Euro) i zapewniają doskonałe warunki do studenckiego życia.

Odpowiednik polskiego M1, w odróżnieniu od zatłoczonych pokojów w akademikach, daje bezpieczne poczucie prywatności i niezależności. Ciekawe, czy polscy studenci kiedyś doczekają się takich luksusów?

    Więcej o:

Skomentuj:

Studenckie M1 przeżywa renesans