Kiczem jest brak profesjonalizmu. O architekturze i postmodernizmie z Wojciechem Jarząbkiem
Pierwsza ekipa, od której usłyszałem, że "się nie da", opuściła plac budowy - z Wojciechem Jarząbkiem rozmawiamy o postrzeganiu architektury. Mniej znaczy więcej czy mniej znaczy nudniej? Czy autor słynnego Solpolu jest zadowolony z łatki postmodernisty i jak wyglądała jego przygoda z architekturą w Katarze. Na te i inne pytania Wojciech Jarząbek w rozmowie z Agnieszką Jęksą.











































AJ - Mies van der Rohe, klasyk modernizmu, twierdził, że "Mniej znaczy więcej". Robert Venturi, klasyk postmodernizmu, że : "Mniej znaczy nudniej". To jak to jest?
WJ- Mniej może znaczyć więcej. Proste budynki - jak np. egipskie piramidy - mogą mieć bardzo wyraźną ekspresję. Doceniam takie skondensowane formy.
AJ - Ale czy współczesna architektura nie jest aż zbyt uproszczona?
WJ - Różnie. Ale w pełni minimalistyczne miasto byłoby na dłuższą metę ciężkostrawne.
AJ - Dlaczego?
WJ - Wizyta na miejskiej starówce, gdzie obok domu z 1300 roku stoi XVII-wieczna kamienica, gdzie można zliczyć osiem różnych kondygnacji i pięć różnych stylów wydaje mi się ciekawsza, niż spacer wśród wieżowców. Na mnie w ogóle bardziej działa kociokwik historii.
AJ - Pana ukochane miasto to Nowy Jork
WJ - Nowy Jork uświadomił mi, że różnorodność w architekturze właściwie nie ma granic. Jest świetnie zaprojektowany urbanistycznie i bardzo eklektyczny. Warunkiem sukcesu jest klasa elementów tej układanki.
AJ - Pańskie "The Best of New York"?
WJ - New York by Gehry - dwie wieże mieszkalne, choć wydaje się, że jest jedna.
AJ- Dlaczego?
WJ - Są rozedrgane, jak chorągiewki na wietrze.
AJ - Ale to nie wieże, tylko ruiny kocha Pan najbardziej.
WJ - Np. Collosseum - jest bardzo klasyczną, regularną formą w kształcie jajka. To praca czasu i stopniowa erozja tej forma sprawia, że Colloseum mnie porusza.
Podobnie zamek w Krzyżu i jego złamany czasem, zaburzony rytm. Za to Luwr - ten sam motyw powtarzający się kilkadziesiąt razy - tragedia! Podobnie hiszpańska Plaza Mayor - cztery podobne pierzeje zbudowane za jednym zamachem.
AJ - Co jest dla Pana zabytkiem?
WJ - Dana realizacja musi przetrwać próbę czasu, ale najważniejsza jest wartość artystyczna, a nie jej wiek. Czasem jest tak, że budynek nie ma wielkiej wartości, ale tworzy pewien klimat i warto potraktować go jako zabytek. Zresztą sam klimat czy tylko fragment przestrzeni też może być zabytkiem!
AJ - Holenderski architekt Rem Koolhaas stworzył w Chinach projekt ochrony zabytków, w którym zaproponował, by ochroną objąć wszystko, co wypadnie w polu kwadratowym co kilometr - świątynie liczące po kilka tysięcy lat i stojące obok 5-letnie budki z pierożkami.
WJ - Sam pomysł jest wart ochrony jako zabytek! Zresztą wszystko, co projektuje Koolhaas, zasługuje na tabliczkę "Nie burzyć".
Al Othman Complex w Kuwejcie (1985 - 1987) - wykonany w biurze projektowym Kuwaiti Engineering Group; współautor: Edward Lach - Wojciech Jarząbek
AJ - A jaki ma Pan stosunek do postmodernizmu? W Polsce jeszcze nie rozumiemy, że też warto go opatrzyć tabliczką "Nie burzyć".
WJ - Do postmodernizmu mam dystans, choć przyklejono mi łatkę postmodernisty i w ogóle architekta kontrowersyjnego. Nie przysparza mi to nowych zleceń. Wprost przeciwnie.
Oczywiście jestem z tego pokolenia, które sprzeciwiało się prymitywnej i wszechobecnej prostocie. Ale postmodernizm to pewien konkretny zestaw elementów przestrzennych, w tym obowiązkowe cytaty z historii. A moją ambicją zawsze było stworzenie czegoś wyjątkowego i indywidualnego. Zresztą projekty, które w Polsce uznano za postmodernistyczne, w Kuwejcie były hitem architektury w duchu islamskim.
AJ - ?
WJ - W latach 80-tych po studiach projektowaliśmy z grupą przyjaciół w Kuwejcie. Kiedy jednemu z kolegów kończył się termin ważności paszportu i musiał wracać do Polski, przyjeżdżał następny. Przekazywaliśmy sobie swoje kolejne projekty - nie chcieliśmy, by ktoś nam je zepsuł. W Kuwejcie podkreślano, że każdy projekt ma oddawać tzw. ducha islamskiego.
AJ - Na czym to polegało?
WJ - Nikt nie wiedział. Ale o dziwo uznano, że moje projekty mają to w sobie. Dostawałem mnóstwo zamówień, moje pomysły kopiowano, a kilka projektów nawet ukradziono. Ale nie byłem do siebie przekonany, zaczęła przeszkadzać mi powtarzalność i maniera, w którą wpadłem.
AJ - Chciał się Pan odciąć od tego islamizmu - postmodernizmu?
WJ - Zacząłem czuć, że tracę tam czas.
AJ - I w sierpniu 1990 roku wrócił Pan do wolnej Polski.
WJ - Opuściłem Kuwejt na dwadzieścia godzin przed wprowadzeniem okupacji Saddama Husajna.
AJ - Wysiadł Pan w Polsce z samolotu i ?
WJ - Wróciłem architektonicznie wyzwolony! Zakładałem naiwnie, że po upadku komunizmu będziemy mieli w Polce wolność, zerwiemy wszelkie schematy i kanony, będziemy tworzyć bez skrępowania, bez tego całego ubranka stylowego. Nigdy zresztą nie zastanawiałem się, czy coś da się zbudować czy nie - zakładałem, że się da.
AJ - Dowodem tej tezy jest wrocławski Solpol. Architektka Aleksandra Wasilkowska zachwyciła się nim i nazwała go "przeskalowaną lodziarnią z lat 90-tych".
WJ - Ta pusta działka w centrum miasta to jak złapać Pana Boga za nogi! Zawsze chciałem coś tam zaprojektować! I ciągle wyobrażałem sobie, co.
Projektując, zastanawiałem się, jak w interesie inwestora Zygmunta Solorza stworzyć budynek o maksymalnie dużej kubaturze, który jednak wpisze się w perspektywę ulicy, uszanuje tradycję miejską i nie zdominuje kościoła św. Doroty? Zresztą przed wojną prezbiterium kościoła nie było widoczne z ulicy.
Dom Handlowy SOLPOL, Wrocław, ul. Świdnicka 23 (1992÷1993); współautorzy: Paweł Jaszczuk, Jan Matkowski, Jacek Sroczyński; współautorzy projektu wnętrz: Elżbieta Chyczewska, Leopold Chyczewski; współautorzy koncepcji przetargowej: Leopold Chyczewski, Paweł Spychała - Wojciech Jarząbek
AJ- Jakie były reakcje na ten projekt?
WJ- W centrum Wrocławia latami panowała architektoniczna susza. Poprzednie realizacje - w stosunku do skali całego miasta - były przestraszone swoją prostotą. Budynki powiatowe, a miasto przecież wojewódzkie. Już nie mówiąc o tym, że Wrocław przed wojną był drugim po Berlinie największym niemieckim miastem.
No i Solpol zrobił sensację, bo to było w końcu coś innego. Środowisko architektoniczne nas doceniło. Wypuściliśmy w prasie wizualizacje - spodobało się. I choć odchyliliśmy bryłę Solpolu tak, by odsłaniała kościół św. Doroty, tamtejszy proboszcz i tak gromił, że "to skandal!". I zaczęły się dyskusje. Znajomy architekt Witold Jerzy Molicki powiedział, że budynek wygląda, jakby uderzył go Pershing albo inna rakieta. Bardzo mi to pochlebiało!
AJ - Co Pan dziś czuje, przechodząc obok Solpolu?
WJ - Dziś Solpol jest mi wciąż bliski. To projekt antyformalny, w którym różne wątki przenikają się w estetyce bałaganu i ruiny, prowadząc do formalnej destrukcji. Chciałem, by wyglądał na uszkodzony. Ale jest zarazem ściśle wpisany w otaczającą przestrzeń - rozmawia z różnymi elementami ulicy Świdnickiej i próbuje je spajać.
Ludzi, którzy go oceniają, można podzielić na architektów, historyków sztuki i artystów. Od początku czuję duże poparcie tych ostatnich - dla samego projektu i tego, że doprowadziliśmy do jego realizacji. A krytyka Solpolu ze strony osób, których poglądy są mi znane,wręcz mi pochlebia. Taka "szkarada" odbija nam się czkawką, bo jako społeczeństwo w ogóle jesteśmy zamknięci. Drażni nas coś, co nie pojawiło się wcześniej w naszej wyobraźni.
AJ - Po Solpolu ludzie nie bali się u Pana zamawiać?
Dyskusje jakie rozpętały się wokół Solpolu z pewnością niejednego odstraszyły, ale niedługo po jego powstaniu otrzymałem sporo zleceń od entuzjastów tego budynku. Solpol spowodował jednak, że przylgnęła do mnie etykietka architekta kontrowersyjnego. Z natury zachowawczy inwestorzy trzymają się ode mnie z daleka, ale szczęście nie odwrócił się żaden z tych, którzy zaufali mi wcześniej. Przekonali się, że moje budynki w środku są bardzo funkcjonalne i przez to ekonomiczne.
AJ - Czy ktoś kiedyś płakał na widok Pana projektu?
WJ - Pamiętam, kiedy z dwoma kolegami dostaliśmy propozycję zrobienia scenografii na Sylwestra na warszawskiej Politechnice. Poprzednie dekoracje robił Jan Sawka - artysta, który zdaniem niektórych osiągnął sławę światową, m.in. w Japonii i w USA. Robienie dekoracji "po nim" było dużym wyzwaniem. Kiedy dyrektorka płakała przerażona, to mieliśmy sygnał : jest szansa, że powstanie coś fajnego. Stała się dla nas papierkiem antylakmusowym. Na Sylwestrze wszyscy byli zachwyceni i przez kolejne lata robiliśmy tę scenografię, a Pani dyrektor zaprosiła nas do zrobienia wystawy tych prac.
Centrum Studiów Zaawansowanych Technik Informacyjnych i Komunikacyjnych Międzyuczelnianego Centrum Dydaktyczno - Technologicznego TECHNOPOLIS Politechniki Wrocławskiej - Wrocław, ul. Janiszewskiego - (I-sza nagroda w konkursie) (2008 ÷ 2009) - Wojciech Jarząbek
AJ - Czy Wojciech Jarząbek potrzebuje guru?
WJ - Bardzo sobie cenię wieloletnie bliskie kontakty ze Stefanem Mullerem którego, przy każdej okazji, nazywam swoim guru. Innym moim guru jest Frank Gehry - chciałbym projektować jak on, choć bywa powtarzalny. Jak tylko otworzyli jego Muzeum Guggenheima w Bilbao, pojechałem tam z Polski samochodem.
I Gaudi - mógłbym oglądać go w nieskończoność, każdy jego budynek jest osobny, inny. Barcelona to piękne miasto, ale to na Gaudiego wszyscy tu ciągną. Zawsze powtarzam urzędnikom: jeśli postawicie na dobrego architekta, to się Wam to zwróci.
AJ - Mamy w Polsce szansę na Gaudiego?
WJ - Podzieliłbym projekty na historyjki z pomysłem, z zapożyczonym pomysłem i historyjki bez pomysłu. A tych pierwszych mi dziś brakuje - architektura idzie w jedną stronę. Buntuję się!
- Więcej o:
![Wieże Wodne w Sudanie Wieże Wodne w Sudanie]()
Wieże wodne i rozmowy o śmieciach. Z Hugonem Kowalskim o sukcesie jego wystawy
![Postmodernistyczna biblioteka w Chicago - Harold Washington Library. Proj. James Hammond Postmodernistyczna biblioteka w Chicago - Harold Washington Library. Proj. James Hammond]()
Postmodernistyczna biblioteka niczym świątynia wiedzy
![Przyzba "Architekci prekursorskich modernistycznych osiedli społecznych mieli świadomość, że większość przyszłych mieszkańców to pierwsza miejska generacja, która wprowadzi się do miasta wraz ze swoimi potrzebami i przyzwyczajeniami. Myśląc o nowej wspólnocie ułatwiali miejską adaptację, tworząc przestrzeń społeczną z przydomowymi elementami małomiasteczkowych ulic i wiejskiej zabudowy. Podwórze wymiarowali krokiem malucha idącego do przedszkola i wzrokiem staruszka wysiadującego na przyzbie. Na osiedlowym dziedzińcu ważne było przedproże przytrzymujące sąsiadów na krótką pogawędkę, bramki do rozwieszania prania, urządzenia dziecięce, lustro przy wyjściu dla zabieganych w obejściu, okienko z sieni dla wypatrujących listonosza, wysoki próg przy kurzącej się ulicy, balustrady z miejscem na skrzynki kwiatowe i kosze na odstawianie zakupów przy furtce. Na skutek procesu industrializacji, po dekadach standaryzacji, unifikacji i banalizacji atrybuty przestrzeni społecznej zanikły, zostały same bloki. Przywracamy przyzbę do przestrzeni społecznej." Przyzba "Architekci prekursorskich modernistycznych osiedli społecznych mieli świadomość, że większość przyszłych mieszkańców to pierwsza miejska generacja, która wprowadzi się do miasta wraz ze swoimi potrzebami i przyzwyczajeniami. Myśląc o nowej wspólnocie ułatwiali miejską adaptację, tworząc przestrzeń społeczną z przydomowymi elementami małomiasteczkowych ulic i wiejskiej zabudowy. Podwórze wymiarowali krokiem malucha idącego do przedszkola i wzrokiem staruszka wysiadującego na przyzbie. Na osiedlowym dziedzińcu ważne było przedproże przytrzymujące sąsiadów na krótką pogawędkę, bramki do rozwieszania prania, urządzenia dziecięce, lustro przy wyjściu dla zabieganych w obejściu, okienko z sieni dla wypatrujących listonosza, wysoki próg przy kurzącej się ulicy, balustrady z miejscem na skrzynki kwiatowe i kosze na odstawianie zakupów przy furtce. Na skutek procesu industrializacji, po dekadach standaryzacji, unifikacji i banalizacji atrybuty przestrzeni społecznej zanikły, zostały same bloki. Przywracamy przyzbę do przestrzeni społecznej."]()
Interesuje nas przestrzeń w kapciach, obok bloku
![Jan Christiansen Jan Christiansen]()
Nowa Kopenhaga, Nowa Warszawa - Wykład Jana Christiansena
![Marta Grządziel Marta Grządziel]()
Architektura osadzona w kontekście. O projektowaniu z Martą Grządziel z pracowni Barrozi Veiga
![Krzywy Domek w Sopocie Krzywy Domek w Sopocie]()
Powiew świeżości czy architektoniczna lambada? Ikony polskiego postmodernizmu [TOP 10]
![Espaces d'Abraxas. Osiedle zostało zaprojektowane pod koniec lat siedemdziesiątych przez architekta Ricarda Bofilla, oddano je do użytku w 1983 roku Espaces d'Abraxas. Osiedle zostało zaprojektowane pod koniec lat siedemdziesiątych przez architekta Ricarda Bofilla, oddano je do użytku w 1983 roku]()
Paryż to nie tylko Luwr i urokliwe kamienice. Postmodernistyczne osiedla stolicy Francji
![Krakowski szkieletor - stan obecny Krakowski szkieletor]()
Budynki - widma. Od lat stoją niedokończone i straszą swoim wyglądem [PRZEGLĄD]









