Powiew świeżości czy architektoniczna lambada? Ikony polskiego postmodernizmu [TOP 10]
Nasza lista nie jest rankingiem budynków najpiękniejszych, bo postmodernizm traktuje kategorię piękna w specyficzny sposób. Pomijamy budzącą z reguły pozytywne reakcje Bibliotekę UW i szukamy innych, ważnych obiektów. Ponieważ postmoderniści ponad wszystko cenili mnogość poglądów i narracji oraz uważali, że nie istnieje jedna, obiektywna prawda, spróbujemy spojrzeć na postmodernistyczną architekturę raz okiem przychylnym, a raz krytycznym.
Uwaga, postmodernizm! Zaczynamy od ostrzeżenia, bo wielu fanów architektury reaguje na ten styl alergicznie. Spróbujemy jednak udowodnić, że nie taki postmodernizm straszny.
Złota dekada tego nurtu w Polsce przypadła na lata 90. i czas budzącego się kapitalizmu. Dziś postmodernistyczna architektura kojarzy się wielu osobom z obciachem ery poloneza caro, szerokich bluzek i gum Turbo. Ale być może nadchodzi już czas, by przyjrzeć się jej dziedzictwu z dystansem.
W zestawieniu znalazły się budynki o różnych funkcjach i formach. Przyklejamy im łatkę postmodernizmu, choć trudno zdefiniować, co ów termin oznacza. Styl ten porównuje się często do supermarketu, w którym wybiera się dowolne formy i łączy je według upodobania. Postmodernizm łączy się z humorem, fantazją i niespodzianką, twórczym przetwarzaniem motywów architektonicznych z minionych epok i odejściem od sztywnych zasad modernizmu.
Solpol - Wrocław. Lata budowy: 1992-1993
Jeśli mielibyśmy szukać w Polsce budynku-pomnika szalonych lat 90., wybór najpewniej padłby na nieistniejący już dziś dom handlowy Solpol. Projekt Wojciecha Jarząbka to architektoniczne wcielenie młodego polskiego kapitalizmu. Solpol miał zadziwiać nowoczesnością i przyciągać znużone szarzyzną spojrzenia. Ducha nowej epoki reprezentowały róż i fiolet. A także brak kompleksów. Dziennik "Wieczór Wrocławia" skomentował otwarcie Solpolu tytułem: "Europa na Świdnickiej".
Wśród zabytkowej zabudowy ulicy Świdnickiej bryłę Solpolu trudno było przeoczyć. Wyróżniała się, nie była jednak całkiem oderwana od otoczenia. Nawiązywała z nim dialog, ale na swój postmodernistyczny sposób. Kształt narożnej wieży Solpolu był inspirowany prezbiterium stojącego obok kościoła św. Doroty. Trójkątne elementy na jego fasadzie były odbiciami gotyckich rzygaczy. Wejście korespondowało z portykiem pobliskiego hotelu Monopol.
---
Ale z drugiej strony: Jarząbek dostał na zaprojektowanie Solpolu 120 godzin. Ktoś złośliwy może dodać, że po budynku to było widać. Dorzućmy krzykliwe kolory i ograniczenia budżetu, skutkujące użyciem tańszych materiałów, jak płytki ceramiczne i aluminium. Efekt: architektoniczna lambada.
W wywiadzie do książki "Postmodernizm polski. Architektura i urbanistyka" Wojciech Jarząbek mówi: "Skoro nie ma drugiego takiego budynku, to jest on dobry przez swoją wyjątkowość".
Mimo ogromnej fali protestów, Solpol został rozebrany w 2022 roku.
Centrum Szewska; wielopoziomowy parking - Wrocław. Lata budowy: 1996-1999
Nadanie wielopoziomowemu parkingowi kształtu świątyni to pomysł przewrotny. Ekstrawagancja i przerost formy nad treścią. Albo symbol roli, jaką odgrywa w dzisiejszym mieście samochód.
---
Ale z drugiej strony: Architekt, Stefan Müller, był w pełni świadomy tego, co robił. Jego zdaniem powojenny Wrocław traktowano jak prowincjonalne miasteczko, a architekci wypełniali go budynkami o skali kurników. Projektując bryłę parkingu Müller chciał tę tendencję odwrócić. Przywrócić Wrocławiowi wielkomiejskość. A przy tym oblekł budynek o banalnej funkcji w niebanalną szatę.
W panoramie Wrocławia przypominająca kryształ wieża parkingu sąsiaduje z wieżami kościołów. Budynek Müllera stał się dominantą tego fragmentu miasta. Nawiązuje przy tym do otoczenia: pionowe podziały fasady i zaokrąglony narożnik odnoszą się do biurowca Hansa Poelziga z 1912 roku. Trójkątne chorągiewki, którymi najeżona jest bryła, przypominają te użyte przez Jarząbka w Solpolu. Ukłon w stronę kolegi po fachu?
Zobacz także: Kościół św. Stanisława Kostki we Wrocławiu - monumentalny i piękny>>
Sąd Najwyższy - Warszawa. Lata budowy: 1996-1999
Projektując ważny budynek władzy trzeba rozważnie dawkować fantazję. Gmach Sądu Najwyższego jest wolny od ekstrawagancji, ale Marek Budzyński zdołał zawrzeć w nim charakterystyczne dla swojego stylu motywy: napisy, symbole, kolumny i zieleń. Kolumnada wyraża majestat instytucji państwowej. Podtrzymywane przez nią donice z roślinnością to nawiązanie do ekologii, a zapisane na kolumnach zasady prawa rzymskiego leżą u podstaw polskiego systemu prawnego.
Trzy postaci kobiece, symbolizujące wiarę, nadzieję i miłość, stoją przy tylnym wejściu. Budzyński planował umieścić je z przodu. Ale przy placu stoi też Katedra Wojska Polskiego. Biskup polowy zaprotestował przeciwko figurom skąpo ubranych kobiet w sąsiedztwie świątyni. Architekt przesunął je więc na tył budynku.
---
Ale z drugiej strony: Symbole można odczytywać w różny sposób. Przeszklony budynek ma wyrażać transparentność sądownictwa. A przecież użyto szkła refleksyjnego, które pozwala przechodniowi zobaczyć swoje odbicie, a nie to, co dzieje się wewnątrz gmachu. Kolumny to cytat z tradycyjnego języka architektury, według którego budynki władzy mają budzić respekt. A w nowoczesnej demokracji instytucje powinny przede wszystkim służyć obywatelom. Tymczasem gmach Sądu Najwyższego może wydać się nieprzystępny, a samo znalezienie wejścia okazuje się problematyczne.
Zobacz także: Ursynów: Architekci kontra Edward Gierek. Historia powstawania osiedla>>
Kamienica przy Wybrzeżu Wyspiańskiego 36 - Wrocław. Rok budowy: 1996
Żeby zaprojektować taki budynek trzeba mieć sporo odwagi. Stoi on w rzędzie przedwojennych kamienic na ulicy Wybrzeże Wyspiańskiego. Plomba nie wtapia się cicho w otoczenie, jest zdecydowanym manifestem. Jego autorem jest nie kto inny jak Wojciech Jarząbek. Nietrudno rozpoznać ten styl.
Kamienica Jarząbka dopasowuje się skalą do stojących obok domów. Na gładkiej, szarej fasadzie architekt umieścił ryzalit. Projektując go, wyszedł od dekoracji sąsiednich secesyjnych kamienic, a potem puścił wodze fantazji, przekształcił dekoracje w geometryczne bryły i pokrył je żółcią, granatem i fuksją. Efekt z pewnością przyciąga wzrok.
Żeby zaprojektować taki budynek trzeba mieć sporo odwagi. Stoi on w rzędzie przedwojennych kamienic na ulicy Wybrzeże Wyspiańskiego. Plomba nie wtapia się cicho w otoczenie, jest zdecydowanym manifestem. Jego autorem jest nie kto inny jak Wojciech Jarząbek. Nietrudno rozpoznać ten styl.
---
Ale z drugiej strony: Żeby zaprojektować taki budynek trzeba mieć sporo tupetu. Asymetryczna narośl na kamienicy krzyczy na całą ulicę. Niektórzy zwolennicy brył bardziej stonowanych uważają, że projektując ten budynek architekt odreagował dzieciństwo w szarych czasach, kiedy nie było klocków Lego.
Seminarium Zmartwychwstańców - Kraków. Lata budowy: 1985-1996
Seminarium Polskiej Prowincji Zmartwychwstańców to zespół klasztorny, obejmujący kościół, refektarz, cele zakonników, krużganki. Budynki tego typu wznoszono od wieków. Jednak w tym przypadku tradycyjna treść opowiedziana jest językiem postmodernizmu.
Architekci, Dariusz Kozłowski i Wacław Stefański, przesycili całe założenie symboliką. Sekwencja przejścia przez budynek to metafora drogi przez życie. Prowadzi ona przez Bramę Inicjacji, Dziedziniec Pragnień, na którym można się zagubić, o ile nie pójdzie się ku Bramie Nadziei. Dalej właściwy szlak wiedzie do Bramy Wiedzy, za którą znajdują się zabudowania seminaryjne. Drogę koronuje Brama Wiary.
W zabudowie seminarium sąsiadują ze sobą kolorowe tynki, pozorowane ruiny, surowy beton i rozerwane ściany. Labirynty przejść i zaskakujące kształty tworzą poetycką, mistyczną atmosferę. To scenografia teatralna, gra z odbiorcą. W końcu, jak powiedział Kozłowski, "architektura to budowanie rzeczy fikcyjnych tak, by wyglądały jak prawdziwe".
---
Ale z drugiej strony: Architekci ubrali budynki seminarium w jaskrawe kolory i bajkowe, surrealistyczne formy. Wśród natłoku symboli można jednak zgubić myśl przewodnią. Otoczka staje się ważniejsza od treści, a rzeczy fikcyjne przesłaniają rzeczy prawdziwe.
Akademia Muzyczna - Poznań. Lata budowy: 1995-1997
Dobudowanie nowej części do historycznego gmachu to zawsze wyzwanie dla architekta. Z rozbudową wzniesionej na początku XX wieku siedziby AM zmierzył się Jerzy Gurawski. Dalszą część budynku dopowiedział językiem spokojnego postmodernizmu. Zarys i skalę nowej bryły dopasował do zabytku. Na styku budynków powtórzył kształt neorenesansowego szczytu i połączył obie części szklanym łącznikiem. Elewacje pokrył piaskowcem (u dołu) i aluminiowymi płytami. W zaokrąglone narożniki wstawił duże przeszklenia.
W 2006 roku na placu przed nowym skrzydłem AM powstała okrągła, lekka sala koncertowa, również autorstwa Gurawskiego. Metalicznie połyskujące skrzydło z niewielkimi oknami stanowi przeciwwagę dla przeszklonej rotundy.
---
Ale z drugiej strony: Nowe skrzydło Akademii Muzycznej to bryła wyciszona. Nie jest tak kontrowersyjna, jak postmodernistyczne budynki być potrafią. Bywa jednak krytykowana, głównie za pokrywające fasadę aluminium i zbyt małe otwory okienne. Ale gdyby jej okna powtarzały rytm z zabytkowej części AM, a fasadę obłożono by kamieniem, projektowi Gurawskiego bliżej byłoby do zwykłego historyzmu.
Kościół Matki Boskiej Królowej Pokoju - Wrocław. Lata budowy: 1980-1995
Większość wrocławskich kościołów zbudowano z cegły. Ten postmodernistyczny na osiedlu Popowice również. Pytany o swoją największą architektoniczną fascynację, Wojciech Jarząbek wymienia wrocławską katedrę. Gdyby zaś miał wytypować ulubiony projekt własny, wskazałby właśnie Kościół MB Królowej Pokoju.
Pracując nad nim wraz z Wacławem Hryniewiczem i Janem Matkowskim (wszyscy trzej mieszkali wówczas na Popowicach), wybrał jeden, podstawowy kształt - kwadrat. Obracał go, powielał, umieszczał w różnych płaszczyznach, przycinał, rozciągał i tworzył z niego detale. Portal kościoła to zgeometryzowany łuk gotycki, wieża to złożone do modlitwy zgeometryzowane dłonie. Otoczona przez bloki z wielkiej płyty ceglana świątynia przypomina warowną twierdzę.
---
Ale z drugiej strony: Wojciech Jarząbek z większą niż zazwyczaj powściągliwością dobierał kolory, za to hojnie dysponował kwadratami. Oparta na kwadracie bryła jest przysadzista i nieco nieczytelna. W przeciwieństwie do gotyckich świątyń wrocławskich, ciąży ku ziemi.
Kościół Jezusa Chrystusa Odkupiciela - Czechowice-Dziedzice. Lata budowy: 1995-1998
Stanisław Niemczyk zaprojektował Kościół Jezusa Odkupiciela dla swojego rodzinnego miasta. Najpierw konsultował projekt z mieszkańcami. Potem wspólnie realizowali go na placu budowy. Powoli, trochę jak dawni rzemieślnicy, czasem uzgadniając dopiero na miejscu, jak będą położone cegły.
Zobacz także: Nie żyje Stanisław Niemczyk. Architekt nazywany był "polskim Gaudim">>
To właśnie cegła była ulubionym materiałem Niemczyka. Architekt porównuje ją do chleba, który także jest wypiekany, a od spodu może się spalić. Przypalonych cegieł Niemczyk nie odrzucał, przeciwnie, wkomponowywał je w budynek. Dzięki temu elewacje zyskały plastyczność. Cegły są jednocześnie budulcem i dekoracją.
Kościół zbudowany jest dość nietypowo, na planie trójkąta. Wieże akcentują jego wierzchołki. Środkowa, rozcięta u szczytu, zaznacza wejście do świątyni.
Pochwała lokalności, rzemiosła i tradycyjnych materiałów to w pewnym sensie sprzeciw wobec modernizmu, produkowanych fabrycznie materiałów i ujednoliceniu architektury bez względu na kontekst.
---
Ale z drugiej strony: Niemczyk to architekt-indywidualista. Twórczo rozwijał historyczne motywy, ale nie oddalał się od tradycyjnej formy świątyni. I chyba dlatego Kościół Jezusa Odkupiciela nie budzi kontrowersji.
Renaissance Business Center - Wrocław. Lata budowy: 1998-2000
Budynek biurowy RBC stoi na wrocławskim Starym Mieście, w sąsiedztwie gotyckiego kościoła św. Elżbiety. Dobrze wypełnia pustkę po zburzonej w czasie wojny kamienicy, uzupełniając dziurawą pierzeję.
Architekci po swojemu zinterpretowali ideę renesansowego pałacu, swobodnie rozmieszczając kolumny i ryzality. Puścili przy tym oko do widza: ślepe okna lub same ich obramienia są tylko dekoracją fasady. Światło wpada do budynku przez przeszklone ściany. Postmodernistyczne poczucie humoru.
---
Ale z drugiej strony: Lokalizacja zobowiązuje. Błyskanie niebieskim szkłem pośród cegły i szlachetnych tynków niektórzy uznają za efekciarstwo. A postmodernistyczny żart z odwróceniem ról okien i ścian z czasem okazać się może sucharem.
Krzywy Domek - Sopot. Lata budowy: 2003-2004
W książce "Tysiąc jeden budynków, które musisz zobaczyć" Polskę reprezentuje pięć obiektów, w tym Kaplica Zygmuntowska na Wawelu i wrocławska Hala Stulecia. W tej piątce znalazł się również Krzywy Domek projektu Małgorzaty i Szczepana Szotyńskich oraz Leszka Zaleskiego. Ci, którzy widzą go po raz pierwszy na sopockim Monciaku, zwykle sięgają po aparat fotograficzny. Na zdjęciach z Sopotu Krzywy Domek pojawia się częściej niż okoliczne kamienice. Zapada w pamięć.
Inspiracją architektów były oniryczne grafiki Jana Marcina Szancera i miejskie rysunki Pera Dahlberga. Zaburzenie linii budynku przywodzi na myśl wywodzący się z postmodernizmu dekonstruktywizm. Czesław Bielecki, projektant warszawskiego budynku TVP, nazwał Krzywy Domek świetnym żartem scenograficznym.
Letnie kurorty to specyficzne miejsca. Ich architektura rządzi się swoimi prawami. Może nie należy jej oceniać z pełną powagą?
---
Ale z drugiej strony: Krzywy Domek nie skłania do głębszych refleksji. Na jego widok można co najwyżej zadać sobie pytanie o liczbę promili. Swoją albo autora projektu. Gdyby budynek powstał dwadzieścia lat wcześniej, można by mówić o polskim pionierze dekonstruktywizmu, rodzimym Franku Gehrym. Ale 20 lat opóźnienia sprawia, że to już tylko (lub aż?) tło dla śmiesznej wakacyjnej fotki.
- Więcej o:
Szalone lata 90. Różne twarze postmodernizmu
Googie - kosmiczna architektura lat 50. XX wieku
Paryż to nie tylko Luwr i urokliwe kamienice. Postmodernistyczne osiedla stolicy Francji
Postmodernizm z ludzką twarzą
Polska Darem Nilu? Antyczne inspiracje według Polisz ArKITekczer
ArKITekczer tygodnia: szlakiem polskich zamków współczesnych
Najstarszy działający McDonald's na świecie. Jego wygląd nie zmienił się od chwili otwarcia
Opuszczone miasta Włoch. Od antycznych ruin po opustoszałe Las Vegas