Architektura 60+
Domy spokojnej starości powstają jak grzyby po deszczu. Zobacz architektoniczną odpowiedź na problem starzejącego się społeczeństwa Zachodu.
WoZoCo, Amsterdam, Holandia, , proj. MVRDV, 1998
Demografowie ogłaszają, że Świat Zachodu się starzeje. Architektura domów opieki będzie się więc rozwijać. W wielu rejonach świata wyprowadzka emerytów do domów opieki jest od dawna czymś naturalnym - a architekci przykładają się do tego, aby jesień życia móc spędzić w komfortowych, a czasem i oryginalnych budowlach. Prezentujemy wam dziesięć najciekawszych domów dla seniora.
Dom dla osób starszych WoZoCo to już klasyk w swojej dziedzinie. Zbudowano go 13 lat temu w stolicy Holandii. Zwariowany i kolorowy gmach nie jest może niczym niezwykłym w dorobku odpowiadającej za jego wygląd pracowni MVRDV, na pewno nie jest jednak typowym "domem spokojnej starości" (przeznaczony jest dla osób powyżej 55 roku życia).
Mimo że w krajach Europy Zachodniej wyprowadzka emeryta do nowego domu (w którym ma wygody i opiekę) jest czymś zupełnie normalnym, wygląd takiego lokum rzadko jest aż tak wizjonerski. Zapewne z tego też powodu WoZoCo jest jednym z najbardziej znanych i najczęściej fotografowanych budynków w Holandii.
Architekci z MVRDV dom WoZoCo zbudowali w dzielnicy Osdorp, zaprojektowanej w latach 50. jako miasto-ogród. Drastyczne zagęszczenie zabudowy tej okolicy, jakie nastąpiło w kolejnych latach, spowodowało wprowadzenie tu bardzo restrykcyjnych przepisów, dotyczących m.in. ilości światła słonecznego, dostającej się do każdego domu. Architekci musieli znaleźć sposób, jak w budynku umieścić 100 mieszkań (takie dostali zamówienie), a jednocześnie spełnić wymogi miejscowego prawa.
13 spośród 100 mieszkań w WoZoCo "odstaje" od północnej elewacji budynku. Same boksy mieszkań są obłożone drewnem (podobnie jak pozostałe ściany budynku), tylko północna elewacja została w całości przeszklona. Ciężar `wystających` mieszkań równoważą także znacznie wychodzące poza obrys budowli balkony, ulokowane po jego drugiej stronie. Zróżnicowanie wielkości okien, faktur użytych materiałów oraz kolorów (balkony otrzymały balustrady z barwionego na intensywne kolory szkła) nadają gmachowi pogodnej wyrazistości i dynamizmu, czyniąc go wręcz energetyzującym.
Centrum Geriatryczne Santa Rita, Ciutadella, Illes Baleares, Hiszpania, proj. Manuel Ocaña, 2004-2009
Centrum Geriatryczne Santa Rita - to budynek pełen niespodzianek. Z zewnątrz przypomina nieco twierdzę - ma kształt zwartego, zamkniętego wieloboku, nasuwającego skojarzenia z fortyfikacjami. W środku jednak budowla przemienia się w przyjazną, pogodną przestrzeń - zgodnie z opinią samych architektów, którzy uważają, że dom starców musi być miejscem, w którym nie tylko chce się mieszkać, ale też zachęcającym do wizyt i odwiedzin.
Autor projektu budynku, Manuel Ocaña, za wszelką cenę chciał uniknąć budowania obiektu, kojarzącego się ze szpitalem. Anonimowe, zimne wnętrza, długie korytarze, piętra, rozdzielone niedostępnymi dla niepełnosprawnych klatkami schodowymi - tego wszystkie nie chciał umieszczać w projekcie. Dlatego też powstał budynek parterowy i zorganizowany wokół owalnego dziedzińca, na który wychodzi większość pomieszczeń (czyli nie trzeba do nich iść długimi korytarzami). Anonimowości czy też jednakowości wnętrz uniknął architekt, różnicując je kolorystycznie (np. poprzez namalowanie pasów na suficie): w poszczególnych salach pojawiają się elementy zielone, pomarańczowe, niebieskie.
Ułożone w wielobok zewnętrzne ściany kryją duży wewnętrzny dziedziniec, częściowo zadaszony łagodnie wijącym się wokół, lekkim daszkiem; dom podzielono na część wspólną, pełną ogólnodostępnych pomieszczeń, od świetlic po sale rehabilitacyjne (większość z nich ma także kształty okrągłe i owalne) oraz część z pokojami pensjonariuszy, łatwo dostępną, ale zarazem zapewniającą prywatność. Wszystkie przestrzenie domu przenikają się - nie jest on układem zamkniętych sal, a otwartym terenem, po którym łatwo się poruszać. Owalne kształty ścian i sufitów dają przyjazne poczucie miękkości, łagodności.
Dom ma 6000m2 powierzchni, drugie tyle liczy otaczający go ogród.
Dom starców w portugalskiej miejscowości Alcácer do Sal otrzymał formę, charakterystyczną też dla innych projektów pracowni Aires Mateus Arquitectos, lubiących ultra proste formy, czytelne i uporządkowane formy białych sześcianów. W tym budynku, mającym stanowić połączenie domu mieszkalnego i szpitala, architekci wznieśli się na wyżyny umiejętności wykreowania estetycznej przestrzeni minimalną ilością środków.
Główna bryła gmachu wygląda, jak ułożona z lekko poprzesuwanych względem siebie białych kostek. W przestrzeniach pomiędzy poszczególnymi kubikami powstały okna i balkony, reszta elewacji - to kontrastująca z ciemnoniebieskim portugalskim niebem czysta biel. Kompozycja z jednakowych sześciennych kloców ciągnie się jak wąż - budynek jest długi i wspina się i opada razem z lekko pagórkowatym teren, na którym stanął. Rytmicznie ułożone elementy elewacji z daleka wyglądają jak wielka, wijąca się szachownica.
Architekci uważają, że taka czysta i bardzo uporządkowana forma budynku daje mieszkającym tu seniorom poczucie bezpieczeństwa i ładu, ułatwia zorientowanie się w przestrzeni. Z tego samego powodu wnętrze domu wypełniono tylko bielą i światłem - jasne, przestronne wnętrza wykończono tylko białymi elementami.
Budynek-rzeźba - tak nazywają swoją realizację jej projektanci z pracowni Geninasca Delefortrie Architectes. Jako że dom stanął w kameralnym i zabytkowym szwajcarskim miasteczku Bevaix, jego forma nie mogła być zbyt ekstrawagancka. Jednocześnie projektanci nie chcieli tworzyć mdłej budowli, której nikt nie zauważy. Postanowili więc zbudować dom, który będzie prosty, ale i zwracający uwagę.
Budowlę skomponowali z kilku łączących się ze sobą segmentów, biegnących wokół półotwartego dziedzińca. Gładkie, białe elewacje przebito regularną, gęstą siatką jednakowych okien, które nadają budowli rytm i wyrazistość. Okna te umieszczono w lekko zagłębiających się w głąb ścian oprawach, które powodują załamywanie się światła i delikatną grę między światłem a cieniem. Dzięki temu elewacje nie wydają się nudne i płaskie.
Budynek, otoczony alpejskimi szczytami może przypominać eleganckie sanatorium. Ma dużą powierzchnię - ale dzięki podziałowi na niewielkie segmenty nie sprawia wrażenia dużego. Można by powiedzieć, że jest jak prosta, geometryczna, modernistyczna rzeźba, postawiona wśród gór i drzew.
Osiedle dla seniorów Armstrong Place, San Francisco, California, USA, proj. David Baker & Partners, 2011
Dzielnica Bayview, ciągnąca się wzdłuż torów kolejowych i oddanej niedawno do użytku nowej linii o nazwie Muni dynamicznie się rozbudowuje. Wielki atut, jakim jest doskonałe skomunikowanie okolicy z innymi częściami miasta powoduje, że powstaje tu obecnie wiele nowych osiedli.
Jednym z nich jest Armstrong Place, osiedle czteropiętrowych budynków mieszkalnych, przeznaczonych dla niej majętnych seniorów. To coś w rodzaju dotowanych częściowo przez miasto domów komunalnych, ale przeznaczonych tylko dla emerytów. Mimo że budżet na tę realizację nie był duży, architektom udało się stworzyć niebanalne i miłe do życia miejsce.
Sami mówią, że `postawili na radość i optymizm` - postanowili wykreować przestrzeń może mało zróżnicowaną i urozmaiconą (brak funduszy), ale za to pozytywnie nastrajającą.
Zwarty kompleks budynków z zewnątrz wygląda dość zwyczajnie, architekci skoncentrowali się na tym, aby pozytywny nastrój wprowadzić do wnętrza osiedla, na dostępny dla wszystkich lokatorów dziedziniec.
Nastrój ten tworzy m.in. kolor - elewacje budynków pomalowano w nieregularne, prostokątne plamy w różnych barwach. Ich kompozycja jest zainspirowana kolorami afrykańskich tkanin - to ukłon w stronę czarnoskórej ludności, zamieszkującej ten rejon miasta.
Osiedle składa się z bardzo małych lokali, głównie jednopokojowych. Aby zrekompensować brak przestrzeni w mieszkaniu, architekci zamienili wewnętrzny dziedziniec, wokół którego stoją bloki, w wygodną i atrakcyjną przestrzeń, pełną miejsc do wypoczynku i spędzania czasu.
Budynek otrzymał Złoty Certyfikat LEED, m.in. dzięki użyciu ogniw fotowoltaicznych, zapewniających prąd i ciepłą wodę. Mieszkańców zachęca się też do pozbywania się prywatnych samochodów - do ich dyspozycji jest kilka możliwych do wynajęcia pojazdów oraz duży parking rowerowy. Dzięki zminimalizowaniu ilości aut przestrzeń parkingu można było zamienić na sklepy i punktu usługowe.
Dom opieki w Hainburg, Austria, proj. Christian Kronaus + Erhard An-He Kinzelbach, 2009
Austriaccy architekci, Christian Kronaus i Erhard An-He Kinzelbach zaprojektowali rozbudowę istniejącego już w mieście Hainburg domu opieki. Do tej pory mieścił się on w pochodzącym z połowy XIX-wieku zamku (który od chwili powstania pełnił m.in. funkcje koszar i wojskowego szpitala, w dom opieki zamieniono go w 2000 roku). W 2007 podjęto decyzję o rozbudowie obiektu.
W ciągu dwóch kolejnych lat Christian Kronaus i Erhard An-He Kinzelbach do zabytkowych, dość zdobnych, XIX-wiecznych zabudowań dostawili nowy pawilon o dynamicznej i nietypowej formie.
Nowy budynek mierzy aż 80m i wykonany jest z drewna. Dwukondygnacyjna budowla ma kanciaste, zygzakowate ściany - w przekroju przypomina wydłużony ku górze trapez. Ta `połamana` elewacja znajduje odzwierciedlenie we wnętrzu budynku - korytarze to zwężają się, to rozszerzają, w zależności od kształtu ścian.
Dynamiczny, nietypowy kształt elewacji wzmocniony został jej okładziną: elewacje składają się z niewielkich, ukośnie ułożonych drewnianych kwadratowych płytek. Dwukolorowe kafelki, brązowe i jasne, beżowe, wymieszano i ułożono na przemian, przy czym na jednym końcu budynku dominują płytki jasne, w miarę przesuwania się na jego drugi koniec pojawia się coraz więcej ciemnych.
Nowy pawilon postawiono przed starym budynkiem oraz poprzedzającym go parkiem. Powstała w ten sposób z dwóch stron zamknięta przestrzeń, wypełniona zielenią, która daje poczucie bezpieczeństwa także seniorom, lubiącym spędzać czas na zewnątrz.
Zielony dach, panele słoneczne i odpowiednie umiejscowienie okien (by maksymalnie wykorzystać światło słoneczne) - te proste zabiegi znacznie obniżają koszty utrzymania domu opieki w hiszpańskiej miejscowości Zamora, tworząc z niego zarazem obiekt bardzo przyjazny środowisku.
Wspomniane proekologiczne rozwiązania architekci twórczo wykorzystali - podporządkowali im formę budynku, tworząc jednocześnie ciekawą budowlę. Budynek składa się z dwóch, stykających się dłuższymi bokami segmentów. Każdy ma kształt trapezu po to, aby ich dachy mogły płynnie schodzić do ziemi - jako że są porośnięte roślinnością tą samą, co cała okolica, z daleka lub z góry budynek wydaje się prawie niewidoczny, nawet mimo tego że część dachu obłożono kwadratowymi kamiennymi płytami. Bo nawet one mają kolor i fakturę kojarzącą się z naturą.
W budynku przewidziano sporo miejsc, w których mieszkańcy mogą spędzać czas na zewnątrz - są tarasy na dachu, balkon, ogród, główna sala - świetlica - ma jedną ścianę w pełni przeszkloną, otwierającą się na ogród. Zarówno inwestor, jak i architekci uznali, że kontakt z przyrodą ma same zalety i należy go ułatwić pensjonariuszom.
Bardzo ważną ideą, przyświecającą twórcom centrum seniorów w słoweńskiej wiosce Hodos było wykreowanie tu przestrzeni odstępnej także dla osób z zewnątrz. Lokalne władze przywiązują dużą wagę do tego, aby wznoszone w państwowych pieniędzy budynki w okolicy pełniły funkcje, przydatne wszystkim mieszkańcom - tak zaprojektowano lokalną szkołę czy budynek, mieszczący urzędy gminne. Oczywiście sale, przeznaczone do lokalnym imprez i spotkań odseparowano od części, zajmowanej przez pensjonariuszy tak, aby mogli oni w nich uczestniczyć, ale by jednocześnie nie był zakłócany spokój w ich prywatnych pokojach.
Budynkowi nadano kształt litery L oraz formę lekkiego, przeszklonego pawilonu o płaskim dachu. Każda z trzech kondygnacji została oddzielona, dzięki zróżnicowaniu wyglądu elewacji. Parter - to duże okna, zamknięte szerokimi, szarymi, betonowymi ramami. Pierwsze piętro - to już tylko szkło, podtrzymywane przez srebrny, stalowy szkielet. Na trzecim poziomie zaś pojawiają się duże, ciągnące się przez całą długość budynku balkony, obudowane drewnianymi, pionowymi żaluzjami.
Inwestor - słoweńskie Ministerstwo Pracy, chciał, aby nowy budynek pasował do tradycyjnej zabudowy wioski. Czerwonawe drewno, użyte na elewacji ostatniej kondygnacji dobrze koresponduje z dachówkami wiejskich domów, ale sam gmach jest konstrukcją nowoczesną i wygodną.
Ogłoszony w 2001 roku zamknięty konkurs architektoniczny na projekt dużego domu dla emerytów był jednym z pierwszych, należących do wieloletniego planu rewitalizacji jednego z zaniedbanych dotąd przedmieść Rotterdamu, Ijsselmonde. Plussenburgh jest też pierwszym z budynków, który zbudowano w ramach tego projektu.
Obiekt - to nie typowy dom starców ze szpitalem, wspólną świetlica i stołówką. To raczej dość luksusowy apartamentowiec, przeznaczony dla osób na emeryturze. Stąd też jego wygląd, przypominający wielkomiejski, szklany wieżowiec, a nie sielski, kameralny dom opieki.
Plussenburgh, który zaprojektowała zwycięska w konkursie pracownia Arons en Gelauff Architecten, to gmach, mieszczący 104 mieszkania, podziemny parking oraz 250m² terenu rekreacyjnego (w tym specjalnie zaprojektowany ogród). Arnoud Gelauff, współautor projektu, twierdzi, że punktem wyjścia była dla niego myśl, że projektuje dom dla hipisów - bo to pokolenie właśnie przechodzi na emeryturę. Dlatego zapewne dom ma lekką, dynamiczną formę: składa się z dwóch wieżowców, wertykalnego i horyzontalnego. Pierwszy otrzymał falujące, zygzakowate elewacje, drugi stanął na ukośnych, betonowych nogach, a jego ściany pokryły kolorowe, m.in. intensywnie czerwone szyby. Bo przecież hipisi lubią kolory.
Dom dla emerytów, Riedisheim, Francja, proj. Atelier Zündel & Cristea (A/ZC), 2009
Wzniesiona dwa lata temu budowla należy do dość klasycznych domów, przeznaczonych dla osób starszych. Ma niezwykle przyjazną, kameralną formę, zarówno kształt budynku, jak i użyte materiały mają służyć przede wszystkim bezpieczeństwu i poczuciu komfortu mieszkańców.
Budynek stanął na zboczu wzgórza i jego przebieg związano z nachyleniem terenu, w związku z czym na jednym końcu ma on jedną kondygnację, na drugim - trzy. W budynku znalazło się miejsce dla 67 pensjonariuszy - każdy otrzymał swój pokój. Obiekt wyposażono w wewnętrzny dziedziniec, przeznaczony oczywiście na ogród i teren wypoczynku dla mieszkańców. Co ciekawe, ó dziedziniec znajduje się na wysokości drugiej kondygnacji budynku - jego umieszczeni także jest związane ze spadkiem zbocza wzgórza.
Dom ma dość prostą formę, urozmaiconą ściętymi narożami dachu czy zróżnicowaniem wielkości okien. Jednak najważniejszy w tym projekcie jest użyty materiał, nadający charakteru całemu założeniu. Jasne, jakby patynowane deski, wąskie którymi obito wszystkie elewacje, z których zbudowano tarasy, balkony i podesty powodują, że cała budowla wydaje się nie tylko mniejsza niż w rzeczywistości, ale przede wszystkim niezwykle przyjazna i przytulna.
- Więcej o:
Postmodernizm wiecznie żywy. Architektura postmodernistyczna w Polsce i na świecie
Znani architekci: Oscar Niemeyer - poeta architektury. Brasília była dziełem jego życia
Znani architekci: Gerrit Rietveld. Nie tylko czerwono-czarne krzesło i Dom Rietvelda
Wnętrza hotelu Mercure Wien City inspirowane stylem Warsztatów Wiedeńskich. To nagradzany projekt polskiej pracowni AKA Studio
Kowloon Walled City. Gęstość zaludnienia wyburzonego osiedla wynosiła prawie 2 miliony osób na kilometr kwadratowy
Philip Johnson - pierwszy laureat nagrody Pritzkera. Od szklanych domów po postmodernistyczne wieżowce [ZNANI ARCHITEKCI]
Willa Schulenburga w Gerze. Tak projektował "artysta uniwersalny" - Henry van de Velde
Chorwacja: Pomnik Petrova Gora. Ostatnie szaleństwo Josipa Broza-Tito