Kosmiczne projekty, które miały podbić Ziemię. Tak wyobrażano sobie domy przyszłości
Pod koniec lat 50. pojawiły się technologie umożliwiające wysłanie pierwszych sztucznych satelitów poza orbitę okołoziemską. Cały świat fascynował się możliwościami podboju kosmosu, a jednym z efektów tego zjawiska były liczne budowle o futurystycznych kształtach. Myślano, że tak zmieni się architektura, a ludzie przeniosą się do świata rodem z filmów science-fiction.
Futuro House. Projekt: Matti Suuronen
Futuro House to dzieło fińskiego architekta, Mattiego Suuronena. W 1965 roku opracował on koncepcję fabrycznej produkcji domów, które można za pomocą helikoptera posadowić w dowolnej lokalizacji. Dom wystarczyłoby kupić i przetransportować do dowolnie wybranej lokalizacji. Po postawieniu byłby od razu gotowy do zamieszkania.
Ośmioosobowy dom ważył 4 tony, był wysoki na trzy i pół metra, a jego średnica wynosiła 8 metrów. Budynek był pomyślany jako "ucieczka od cywilizacji", dom, dzięki któremu łatwo byłoby zamieszkać z dala od gwaru miasta, na łonie natury.
Futurystyczny wygląd domu Suuronen połączył z użyciem najnowocześniejszych wówczas tworzyw sztucznych. Dziś powiedzielibyśmy, że to dom z plastiku - w połowie lat 60. wytrzymałe i sprężyste włókna szklane, poliuretany czy poliestry były ekscytującymi wynalazkami i prawdziwą rewolucją. Tworzywa sztuczne były też dodatkowo dość tanie oraz bardzo lekkie w porównaniu z tradycyjnymi materiałami, co było szczególnie istotne w przypadku domu, który miał być transportowany w całości z jednego miejsca na drugie.
Venturo. Projekt: Matti Suuronen
Venturo to kolejny futurystyczny projekt Mattiego Suuronena. Powstał w kilka lat po Futuro i od początku pomyślany był jako projekt mający trafić do masowej produkcji. Lekki pawilon o powierzchni 45 m kw. wykonany był z tworzyw sztucznych, a elementy wyposażenia wnętrza zaprojektowano ze sklejki. Dom w całości wykonany był z prefabrykatów.
Suuronen planował, że Venturo będzie można prosto z fabryki zabrać na swoją działkę jako domek weekendowy, ale nie tylko. Mógł być równie dobrze użytkowany jako kiosk czy sklepik, jako pawilon stawiany w sąsiedztwie terenów rekreacyjnych, służący choćby jako wypożyczalnia sprzętu. I to właśnie na tej "biznesowej" płaszczyźnie projekt odniósł większy sukces.
Kilkanaście egzemplarzy Venturo kupiła od razu po wyprodukowaniu sieć stacji benzynowych i użyła ich jako pawilonów kasowych. Licencję na produkcję Venturo kupiło kilka firm, w tym także zagraniczne, np. z Japonii. Produkcja pawilonów nigdy jednak nie osiągnęła masowej skali.
Osiedle Sanzhi na Tajwanie
Dziś Sanzhi to nieistniejące już osiedle w mieście Nowe Tajpej na Tajwanie. Jego budowa rozpoczęła się w 1978 roku - zespół futurystycznych domów rozrzuconych wśród drzew do złudzenia przypominał inwazję kosmitów, którzy tu "zaparkowali" swoje pojazdy. Kompleks powstawał jako ośrodek wypoczynkowy - jednak już na początku lat 80. inwestor popadł w kłopoty finansowe i budowę przerwano.
Z tą kosmiczną inwestycją wiąże się wiele miejskich legend - podobno bankructwo inwestora było karą za to, że robotnicy zniszczyli w czasie budowy zabytkową rzeźbę chińskiego lwa. Inna opowieść mówi o tym, że zaraz po rozpoczęciu budowy w okolicy wzrosła liczba samobójstw oraz wypadków samochodowych - bardzo wiele osób uznało, że miejsce jest przeklęte i trzeba się trzymać od niego z daleka.
Choć na terenie osiedla Sanzhi nigdy nie zaczął działać luksusowy ośrodek wypoczynkowy, kosmiczne domy i tak przyciągały turystów z całego świata. Niestety kilka lat temu podjęto decyzję o wyburzeniu istniejącej zabudowy i ponownej komercjalizacji terenów.
Przeczytaj także: Utopijny kurort wakacyjny w Sanzhi. Nowatorski pomysł przegrał z... klątwą>>
Bąble. Projekt: Pascal Häusermann
Francuski architekt-wizjoner, Pascal Häusermann, przeszedł do historii jako autor budowli, łączących w sobie formy futurystyczne i organiczne. Projektant był prawdziwym wirtuozem betonu, z którego w latach 60. XX wieku budował "bąble" - obłe, nieregularne struktury, przypominające stwory z filmów science-fiction.
Pascal Häusermann zaprojektował m. in. hotel w miejscowości Raon l'Etap w Lotaryngii. Także tu pokoje dla gości mieszczą się w charakterystycznych dla architekta kulistych, betonowych kapsułach, rozrzuconych po ogrodzie.
We francuskich Alpach zbudował dom, którego kształtu nie da się łatwo opisać. Jednym przypomina kroplę, innym organiczny twór z obcej planety. Niezależnie od tego, z czym tę rzeźbiarską formę skojarzyć, wśród alpejskich szczytów wygląda wyjątkowo malowniczo.
Przeczytaj także: Pascal Hausermann i jego betonowe bąble>>
Bolwoningen. Projekt Dries Kreijkamp
Osiedle tych kosmicznych domków wyrosło na początku lat 80. w holenderskim mieście Hertogenbosch. Co ciekawe, ich budowa była częściowo dotowana przez państwo. Osiedle włączono bowiem do rządowego projektu poszukiwania eksperymentalnych form mieszkalnictwa najbardziej odpowiadających przyszłym potrzebom rozwijającego się społeczeństwa.
Osiedle w latach 70. zaprojektował Dries Kreijkamp, głęboko przekonany, że formy obłe i organiczne są najbardziej przyjazne dla człowieka. Projektant uważał, że powinniśmy mieszkać w kulistych domach - w nich czulibyśmy się najlepiej i żylibyśmy w zdrowiu.
Osiedle Bolwoningen składa się z 50 domów o niewielkim metrażu - kula mieszkalna ma zaledwie 5 metrów średnicy. Niewielki rozmiar miał rekompensować - co podkreślał architekt - widok z okien we wszystkich kierunkach świata (i na boki, i do góry i do dołu!). Dziś tylko część domów jest zamieszkała - niektóre można kupić lub wynająć.
Chemosphere. Projekt: John Lautner
W słynnej Encyklopedii Britannica można przeczytać, że zbudowany w 1960 roku w Los Angeles dom Chemosphere jest "najnowocześniejszym domem zbudowanym kiedykolwiek na świecie". Autorem tej budowli jest amerykański architekt, John Lautner, który ma na koncie wiele obiektów przypominających pojazdy kosmiczne.
Dom stoi na skalistym, pochylonym pod kątem 45 stopni zboczu wzgórza. Gdy Lautner projektował dom, nikt nie wierzył, że uda mu się opracować konstrukcję możliwą do wzniesienia w tak niedostępnym miejscu. A jednak. Udało się to dzięki wmurowaniu w zbocze betonowego słupa o półtorametrowej średnicy i wysokości dziewięciu metrów - stał się on podstawą dla platformy, na której stanął dom.
Futurystyczny wygląd willi Chemosphere jest więc nie tylko wyrazem fantazji architekta, ale wynika też z nietypowej konstrukcji domu, którą wymusiła niezwykła lokalizacja. Sama część mieszkalna ma 200 m kw. powierzchni użytkowej oraz plan ośmioboku (z każdego z jego naroży wychodzi stalowa lina, łącząca dom z centralnym betonowym słupem).
Dymaxion. Projekt: Buckminster Fuller
Autorem projektów ukrytych pod wspólnym hasłem "Dymaxion" był Buckminster Fuller, którego wielbicielom wizjonerskiej architektury nie trzeba przedstawiać. Amerykański architekt, projektant, teoretyk i wynalazca miał na koncie dziesiątki teoretycznych koncepcji na temat tego, jak będziemy żyć w przyszłości. Projektował też nierzadko utopijne konstrukcje, domy i pojazdy.
Dymaxion - to koncepcja, która swoją nazwę zawdzięcza połączeniu angielskich słów: dynamic, maximum i tension (dynamika, maksimum, napięcie). Tym hasłem od lat 30. Fuller określał wiele swoich wynalazków, np. supernowoczesny, oszczędzający paliwo samochód, którego prototyp opracował jeszcze przed II wojną światową. Auto miało aerodynamiczny kształt, było bardzo zwrotne, ale i pojemne - reklamowano je jako samochód rodzinny. Jego futurystyczny wygląd w 1950 roku zainspirował projektantów niemieckiego Volkswagena Transportera.
Dymaxion - to także niewielki dom, ukryty pod stalową kopułą. Nietypowa budowla o lśniących ścianach i zwieńczona szpicem była prefabrykowana i łatwo można ją było skonstruować w dowolnym miejscu na świecie (kilka takich domów dla amerykańskich żołnierzy wybudowano w czasie II wojny światowej w Zatoce Perskiej). Mieszkalny Dymaxion, choć powstał na długo przed modą na budownictwo ekologiczne, był prototypem domu samowystarczalnego nie produkującego odpadów. Dziś model takiej budowli można zobaczyć m.in. w muzeum, które założył Henry Ford, kolekcjonujący najróżniejsze dziwne, nietypowe wizjonerskie wynalazki.
The Steel House. Projekt: Robert Bruno
Budowa The Steel House rozpoczęła się w 1973 roku. Dom powstał na terenie kanionu Ransom w mieście Lubbock w stanie Teksas. Ze względu na skomplikowaną konstrukcję, jej koszt, ogromne zużycie materiałów budowa trwała wiele lat. Swój docelowy kształt dom osiągnął pod koniec lat 90. Architekt Robert Bruno zamieszkał w wybudowanym przez siebie domu i mieszkał w nim do swojej śmierci w 2008 roku.
Stalowy dom ma trzy kondygnacje i 200 m kw. powierzchni użytkowej. Stoi na zboczu kanionu - z jego okien roztacza się fantastyczny widok. Ale najważniejsza jest forma - nieregularna, rozczłonkowana na kilka różnej wielkości części. Dom przypomina kępę ogromnych, zardzewiałych grzybów.
Cały proces wznoszenia budynku przypominał bardziej kreację artystyczną niż klasyczną budowę. Architekt i rzeźbiarz samodzielnie wykonywał budynek, kształtując go niczym rzeźbę i poddając ciągłym zmianom aż do ukończenia swojego dzieła.
Polskie domy z przyszłości
Witold Lipiński, autor słynnego obserwatorium meteorologicznego na szczycie Śnieżki, ma na koncie także nie mniej futurystyczne projekty domków jednorodzinnych. Co ważne, nietypowe kształty domów nie były wynikiem widzimisię autora, ale miały swój cel: wspomagały energooszczędność. To między innymi z tego powodu Witolda Lipińskiego nazywa się wizjonerem - projektował ekologiczne domy już w latach 60., czyli na długo przed tym, nim zajęli się tym inni projektanci.
Dom "igloo" stoi od połowy lat 60. przy ulicy Moniuszki we Wrocławiu. Witold Lipiński zaprojektował go dla swojej rodziny. Budynek ma kształt kopuły - został wybudowany z cegły, którą od zewnątrz obłożono aluminiową blachą. Centrum domu stanowi okrągły salon, z którego wchodzi się do kolejnych pokoi mających okna w kształcie sięgającej od podłogi do sufitu połowy elipsy. Starannie opracowana izolacja sprawia, że latem dom się nie nagrzewa, a zimą jest w nim ciepło. Willa ma 5 metrów wysokości i 72 m2 powierzchni.
Dom "grzybek" to projekt przygotowany dla prywatnej osoby, znajomego Witolda Lipińskiego. Wybudowano go w latach 1968 - 1975 przy skrzyżowaniu ulic Wyścigowej i Turniejowej we Wrocławiu. Ma dwie kondygnacje i 110 m2 powierzchni. Parter przypomina nóżkę grzyba, zaś serce domu ukryto pod dużą betonową i obłożoną blachą kopułą, tworzącą jego kapelusz.
- Więcej o:
- dom jednorodzinny
Jeśli nie Ritz, to co? Nietypowe hotele z całego świata!
Future Systems w Czeskich Budziejowicach
Bardzo dziwne budynki w Polsce. Wprawiają w zachwyt czy zakłopotanie?
W stronę architektury przyszłości. Koncepcje rozwoju miast [WYWIAD]
Socjalistyczna architektura Belgradu rodem z przyszłości
Odważna, śmiała i ekspresyjna. Rezydencja Futurystyczna rodem z przyszłości
Domy przyszłości inspirowane rezydencją Billa Gatesa
Tak będą wyglądać domy przyszłości? Polki zaprojektowały... [WYNIKI KONKURSU]