Kiosk - kup onlineKiosk - Ladnydom.pl

Katarzyna Głażewska: "Duże inwestycje uczą cierpliwości, spokoju i wyczucia w negocjacjach" [WYWIAD]

Mat. prasowe

Nowy budynek oddziału Muzeum Morskiego w Łebie jest już gotowy, Akademia Muzyczna w Bydgoszczy zbliża się do finału. To wieloletnie inwestycje złożone zarówno pod względem programu, jak i procesu. Jak projektuje się obiekty o tak dużej skali?

Z lewej: Katarzyna Głażewska; Z prawej na górze: Akademia Muzyczna w Bydgoszczy; Z prawej na dole: budynek mieszkalny przy u. Dubieńskiej w Warszawie
Z lewej: Katarzyna Głażewska; Z prawej na górze: Akademia Muzyczna w Bydgoszczy; Z prawej na dole: budynek mieszkalny przy u. Dubieńskiej w Warszawie
Fot. Hanna Kazantseva; kolaż bryla.pl

Nowy budynek oddziału Muzeum Morskiego w Łebie jest już gotowy, Akademia Muzyczna w Bydgoszczy zbliża się do finału. To wieloletnie inwestycje złożone zarówno pod względem programu, jak i procesu. Jak projektuje się obiekty o tak dużej skali? 

Katarzyna Głażewska, plus3-architekci: Praca przy dużych inwestycjach ma bardzo zmienną dynamikę. Faza konkursowa to czas intensywnych poszukiwań, burz mózgów i prób różnych wariantów. Dopiero po wygranej rozpoczyna się kluczowy etap dialogu z inwestorem i użytkownikami. To moment, w którym możemy zweryfikować nasze założenia i naprawdę zrozumieć, co jest najważniejsze. Zawsze staramy się być architektami dialogu, a nie tymi, którzy narzucają rozwiązania. 

Potem przychodzi czas pracy projektowej i budowlanej, gdzie liczy się nadzór, formalności i koordynacja całego procesu. Projekt nigdy nie jest „zamknięty”, trwa latami, ewoluuje, zmieniają się technologie i dojrzewają decyzje inwestora. Dlatego elastyczność i gotowość do szukania rozwiązań są absolutnie kluczowe. To trudne, ale największą satysfakcję daje obserwowanie, jak wizja stopniowo materializuje się w rzeczywistości. 

Wiele z dużych inwestycji, które projektujecie, to instytucje kultury i edukacji, są wśród nich sale koncertowe, teatry, szkoły i przedszkola. Czy sposób ich projektowania różni się od innych budynków? Co jest najbardziej wymagające? 

Każdy projekt jest wyzwaniem, niezależnie od tego, czy to mieszkaniówka, biurowiec czy duża sala koncertowa. Ale instytucje kultury i edukacji są dla nas szczególne. To budynki projektowane z myślą o wyjątkowych użytkownikach: muzykach, aktorach, nauczycielach czy dzieciach. Spotkania z nimi nadają projektom niepowtarzalny charakter. 

Najtrudniejsze jest wejście w ich świat i zrozumienie potrzeb. Często nie posługują się językiem architektury, ale gdy uważnie słuchamy, okazuje się, że mówimy o tym samym - o jakości przestrzeni i komforcie. Tak było choćby przy Akademii Muzycznej czy Płockiej Orkiestrze Symfonicznej, gdzie muzycy brali udział w rozmowach technicznych, współtworząc rozwiązania. Podobnie w liceum w warszawskiej Wesołej - dzięki dialogowi z nauczycielami mogliśmy realnie odpowiedzieć na ich potrzeby. 

To dla nas najbardziej inspirujące, za każdym razem trafiamy do innego środowiska i musimy nauczyć się jego logiki. Ta różnorodność i twórczy dialog sprawiają, że projekty instytucji kultury i edukacji są wyjątk

Często projektujecie w trudnych warunkach urbanistycznych, jak nieregularne działki, infrastruktura podziemna czy cenna zieleń - jak wiekowe dęby, które uznaliście za atut i zachowaliście w dwóch dużych projektach. Wypracowaliście jakieś własne sposoby radzenia sobie z ograniczeniami miejsca? 

Każda działka i każde utrudnienie urbanistyczne to osobna historia, nie ma gotowej recepty. Z czasem nabiera się jednak refleksu i odwagi, by nie rezygnować z rzeczy, które na pierwszy rzut oka wydają się niemożliwe. Często właśnie te „problematyczne” warunki stają się impulsem do ciekawszych rozwiązań. 

Jeszcze podczas stażu w pracowni architektonicznej MVRDV w Rotterdamie nauczyłam się, że największa przeszkoda może stać się atutem projektu. Tak staramy się myśleć także dziś. Dobrym przykładem jest projekt przekształcenia działobitni w pobliżu Cytadeli Warszawskiej w teatr: przestrzeń o trudnej historii miała zostać wypełniona kulturą, by negatywne dziedzictwo zmienić w coś pozytywnego. Choć projekt pozostaje na razie tylko koncepcją, mamy nadzieję, że w przyszłości doczeka się realizacji.

To podejście wymaga odwagi, ale daje ogromną satysfakcję. Rolą architekta jest przecież zmienianie przestrzeni w sposób, którego nikt się początkowo nie spodziewa. 

W Waszych projektach pojawiają się zaawansowane rozwiązania technologiczne i konstrukcyjne, choćby technologie sceniczne, akustyka, ochrona przeciwpożarowa. Czy te doświadczenia zmieniają podejście do projektowania, także w mniejszej skali? 

Doświadczenia z dużych inwestycji, gdzie pracujemy z technologią sceniczną, akustyką czy instalacjami przeciwpożarowymi, mocno wpływają także na mniejsze projekty. Jesteśmy bardziej wyczuleni na detale techniczne, komfort akustyczny czy prowadzenie instalacji. Dzięki temu w prostszych realizacjach działamy sprawniej i unikamy błędów. 

Kiedy ta duża skala staje się paradoksalnie… łatwiejsza niż mała? Jasne reguły gry, precyzyjne procedury? 

Duże projekty bywają dla nas łatwiejsze, bo mają lepsze finansowanie i dają stabilniejsze warunki pracy. W małej skali każda zmiana - choćby jednego mieszkania - może stać się problemem projektowym i finansowym. To specyfika polskiego rynku, z którą musimy się mierzyć. 

Niezależnie jednak od skali, angażujemy się tak samo. Każdy projekt ma swoje wyzwania, różni się jedynie pole manewru. Doświadczenia z dużych inwestycji publicznych często pomagają nam w mniejszych realizacjach. 

W waszym portfolio, obok dużych obiektów publicznych, regularnie pojawiają się inwestycje mieszkaniowe: od kameralnych zespołów jak Zabłocińska w Warszawie, po większe realizacje jak osiedle Vena Mokotów. Widzicie tu miejsce dla architektonicznych ambicji? 

Projekty mieszkaniowe wcale nie są mniejszymi czy mniej ciekawymi zadaniami, często bywają nawet trudniejsze niż obiekty publiczne. Każde mieszkanie, fasada, przestrzeń wspólna czy zieleń wymagają przemyślenia detali, przepisów, nasłonecznienia i komfortu użytkowników. 

Bardzo ważna jest społeczna funkcja takich budynków. W Polsce przez ostatnie 30 lat powstawały enklawy bez różnorodności funkcjonalnej i społecznej, co prowadziło do segregacji przestrzeni. W projektowaniu zespołów mieszkaniowych widzimy  szansę,  mogą one integrować różne grupy, tworzyć przyjazne przestrzenie wspólne i wprowadzać zieleń. 

Pandemia i rosnąca świadomość zmian klimatycznych pokazały, jak istotny jest kontakt z naturą i dobre przestrzenie wspólne. Cieszy nas, że widać pozytywne trendy w budownictwie społecznym, TBS-ach czy inicjatywach deweloperskich. To właśnie w mieszkaniówce możemy realizować ambicje architektoniczne, które realnie wpływają na jakość życia ludzi. 

Ostatnio braliście udział w kilku konkursach architektonicznych, organizowanych przez katowicki SARP, w tym jeden z projektów zdobył nagrodę. Oba to właśnie TBS-y. 

Były to dwa projekty mieszkaniowe w Gliwicach. Pierwszy, nagrodzony II miejscem, to osiedle przy ul. Pszczyńskiej i Kujawskiej. Punktem wyjścia był krajobraz i istniejąca zieleń, którą staraliśmy się zachować. Zabudowę ukształtowaliśmy tak, by powstały różnorodne przestrzenie - od uporządkowanych ogrodów, przez swobodne ścieżki i pagórki, po bardziej dynamiczne formy. Ceglane elewacje z ceramicznymi detalami i muralami tworzą spójny, przyjazny klimat. 

Drugi projekt, przy ul. św. Wojciecha i Myśliwskiej, proponuje układ kwartałów i wolnostojących budynków. Charakterystyczne są stalowe ramy łączące balkony, wiaty i pergole, które tworzą trójwymiarową przestrzeń sprzyjającą relacjom sąsiedzkim i odpoczynkowi. 

Oba projekty pokazują, jak architektura mieszkaniowa może łączyć funkcjonalność, integrację mieszkańców i troskę o zieleń. 

Duże realizacje wymagają ścisłej współpracy z wieloma podmiotami - inwestorem publicznym, samorządem, konserwatorem, czasem społecznością. Czy te doświadczenia wpływają na to, jak rozmawiacie z klientami indywidualnymi lub deweloperami? 

Duże inwestycje uczą cierpliwości, spokoju i wyczucia w negocjacjach. Doświadczenie w pracy z konserwatorami, samorządami czy różnymi instytucjami sprawia, że łatwiej reagujemy także na nietypowe oczekiwania klientów indywidualnych czy deweloperów. 

Nie chodzi o to, by od razu odrzucać ich pomysły, ale o umiejętność wyczucia, kiedy ustąpić i kiedy poprowadzić projekt w stronę najlepszego rozwiązania. Zazwyczaj klient stopniowo sam dostrzega, które z jego sugestii mają sens, a które wymagają zmiany. W ten sposób powstaje równowaga między wizją architekta a oczekiwaniami inwestora, a z takich sytuacji często rodzą się najlepsze pomysły. 

Które rozwiązania z dużych projektów - technologiczne, przestrzenne, estetyczne - próbujecie adaptować w projektach mieszkaniowych? Albo odwrotnie: czego duże obiekty mogą się „nauczyć” od mieszkaniówki?  

Duże projekty uczą nas dyscypliny, szacunku dla użytkownika i przewidywania, jak ludzie będą korzystać z przestrzeni. Te doświadczenia przenosimy na mieszkaniówkę, choć tu ograniczeniem bywa budżet i specyfika rynku. 

Z kolei mieszkaniówka uczy prostoty i praktyczności, a przede wszystkim myślenia „dla mieszkańca”. Trzeba przewidzieć każdy detal, od balkonu po możliwość adaptacji łazienki. To ciągły dialog i zrozumienie potrzeb użytkowników. W dużych obiektach łatwo o oderwanie od codzienności, a zabudowa wielorodzinna mieszkaniowa przypomina, że projekt powinien być dostosowany do ludzi. 

Ostatecznie im więcej w projekcie współautorów - mieszkańców czy interesariuszy - tym większa szansa na sukces. Wymaga to cierpliwości i umiejętności prowadzenia różnych stron do wspólnego celu. 

Jak ocenia Pani różnice w standardach i oczekiwaniach: inwestor publiczny vs. inwestor prywatny. Jak odnajduje się w tym deweloper? Kto dziś bardziej dba o jakość? 

W Polsce inwestorzy publiczni rzadziej dbają o jakość, szczególnie kiedy kryterium przetargu na projektowanie czy wykonawstwo jest cena. To dewastujące dla naszej przestrzeni. Prywatni, zwłaszcza zagraniczni, zwracają uwagę na detale i realizację zgodnie z projektem.  

Deweloperów ogranicza budżet i czas. Na szczęście projekty publiczne powstające w trybie konkursowym mają już wypracowane wysokie standardy - dokumentacja, wykonawstwo i nadzór. I zwykle są realizowane starannie. 

Startujecie też w zagranicznych konkursach? Na ile chcielibyście zaistnieć jako pracownia w Europie? 

To nasze marzenie - patrzeć globalnie i zaszczepiać ewolucję w Polsce. Sama studiowałam za granicą i miałam okazję obserwować, jak funkcjonuje zawód architekta w innych krajach. Startujemy w konkursach zagranicznych, np. w Szwajcarii i planujemy współpracę z tamtejszymi pracowniami przy kolejnych projektach. To orzeźwiające doświadczenie - wymiana punktów widzenia, nowe metody pracy i podejścia do projektowania. 

Chcemy uczestniczyć w zagranicznych projektach, jednocześnie czerpiąc z doświadczeń zdobytych w Polsce. To pozwala nam wnosić własną perspektywę i tworzyć architekturę nowoczesną, ale osadzoną w lokalnym kontekście. 

 

    Więcej o:

Skomentuj:

Katarzyna Głażewska: "Duże inwestycje uczą cierpliwości, spokoju i wyczucia w negocjacjach" [WYWIAD]